Sevilla – Celta: Niebieska lekcja futbolu na Estadio Sánchez Pizjuan
Estadio Ramón Sánchez Pizjuan z zewnątrz |
Mecz był też
okazją do skonfrontowania 2 zupełnie odmiennych modeli budowania drużyny.
Sevilla, dysponująca znacznie większym budżetem, jest klubem, który stawia
przede wszystkim na scouting. Jej dyrektora sportowego, Monchiego, chcą
największe kluby na świecie, ten jednak nie wydaje się być skory do zmiany
pracodawcy. Dzięki tej postaci i rozwiniętej sieci doradców w różnych krajach,
Sevilla kupuje utalentowanych piłkarzy za niewielkie sumy i odsprzedaje ich za
duże pieniądze największym klubom na świecie. W kadrze 1 zespołu posiada
jedynie 2 wychowanków (Bramkarz Sergio Rico i Luismi, który rzadko pojawia się
na boisku). Natomiast Celta kładzie nacisk głównie na szkolenie, czego wynikiem
jest aż 11 wychowanków w składzie. Tutaj możecie poczytać trochę więcej na
temat drużyny ‘Toto’ Berizzo.
Stadion
Sewilli, Estadio Ramón Sánchez Pizjuan, znajduje się około 20-25 minut na
piechotę od centrum miasta. Jest to obiekt wybudowany w 1958 roku i dysponujący
pojemnością 45 tysięcy miejsc. Stadion prezentuje się imponująco zarówno z
zewnątrz jak i w środku, zwłaszcza wypełniony po brzegi rozśpiewaną
andaluzyjską publicznością. Co ciekawe, jest zaledwie 3 największym obiektem w
Sewilli, za największym stadionem olimpijskim La Cartuja (ponad 57 tysięcy miejsc)
i stadionem lokalnego rywala – Betisu.
Jak
wytłumaczyło mi kilka osób, fanów Sevilli i Betisu jest mniej więcej po równo w
stolicy Andaluzji i okolicach. Kibice Betisu podobno częściej pochodzą z
przedmieść i okolicznych wsi, natomiast fani Sevilli mają reputację nieco
zamożniejszych i mieszkających w samej Sewilli. Z pewnością jednak Sewilla jest
bardzo piłkarskim miastem i często spotkacie się tu z sytuacją, gdzie w barze
dyskutują ze sobą starsza pani, kibicująca Betisowi, z barmanem ‘sevillistą’.
Ludzie bardzo chętnie rozmawiają o piłce nożnej i z pewnością czuć znacznie
większe napięcie w powietrzu w dniu meczowym niż w niemal 3 razy większej Barcelonie.
Mecz zaczynał
się w niedzielę o godzinie 12:00, a więc już wcześnie rano miasto pełne było
kibiców w koszulkach i szalikach Sevilli. Ja z kolei wyszedłem godzinę przed
meczem w stronę stadionu w mojej koszulce Nolito i z szalikiem Celty. Niektórzy
kibice Betisu cieszyli się na ten widok i zagadywali życząc szczęścia mojej
drużynie. Przy samym stadionie minąłem się też z chłopakiem w koszulce
największego rywala Celty, Deportivo A Coruña, którego kibice podobno są
zaprzyjaźnieni z fanami Sevilli. Z uwagi na niewielką ilość fanów Celty, a
także niskie ryzyko jakie nadano spotkaniu, nasz sektor wypełnił się też
lokalnymi. Fani obu drużyn siedzieli razem i nie dało się odczuć żadnej
wrogości ze strony „sevillistas”. Niesamowite wrażenie robi najładniejszy chyba
w Hiszpanii hymn klubowy, który publiczność odśpiewuje przed każdym meczem. Oto
moje nagranie hymnu (nie pytajcie dlaczego filmik jest czarno-biały - nie mam pojęcia ;)):
A tutaj jeszcze oryginał hymnu, w wykonaniu zespołu El Arrebato:
Mecz rozpoczął
się dla Celty doskonale. Drużyna z Galicji totalnie zdominowała pierwszą część
meczu, a piłkarze Sevilli biegali za piłką i z rzadka byli w stanie przekroczyć
linię środkową boiska. Podopieczni Unaia Emery’ego kłócili się między sobą o
ustawienie na boisku, co doskonale było widać z wysokości trybun. W drużynie z
Galicji szczególnie imponował Nolito, który praktycznie nie tracił piłki i
stwarzał ogromne zagrożenie przy prawie każdym ataku. Orellana czarował na
przeciwnej flance, a w środku pola Augusto i Wass doskonałym ustawieniem nie
pozwalali Sevilli na wyprowadzenie kontrataków. Lewy obrońca Jonny Castro
swoimi ofensywnymi rajdami przypominał Jordiego Albę z Barcelony. Ulubieniec
kibiców Celty Iago Aspas co chwilę wyprowadzał z równowagi obrońców i ściągał
krycie, dzięki czemu jego koledzy mieli więcej miejsca. Celta rozegrała niemal
całą pierwszą część meczu na połowie Sevilli, a w posiadaniu piłki pewnie
osiągnęła 60 – 65 %. Coś takiego byłoby zrozumiałe gdyby była to Barcelona, ale
to przecież o wiele skromniejszy rywal tak stłamsił Sevillę na jej własnym
obiekcie!
Jak można było
się spodziewać, dumni andaluzyjscy fani zareagowali na postawę swoich piłkarzy
irytacją, gwizdami i buczeniem. Doping było słychać głównie z przeciwnej
trybuny, zajmowanej przez grupę Biris Norte i innych ultras. Sewilscy kibice
zachwycali się grą Nolito, słyszałem między innymi, że Andaluzyjczyk w tym
momencie prezentuje najwyższy światowy poziom. A na boisku panowała Celta i w
15 minucie nasza „10-tka” zdobyła prowadzenie. Nolito w swoim stylu zszedł ze
skrzydła w pole karne, gdzie krótko prowadząc piłkę oddał mocny strzał w krótki
róg bramki. Piłka po drodze prześliznęła się między nogami obrońcy i Sergio
Rico nie zdążył z reakcją. Wywodzący się z trenerskiej szkoły Marcelo Bielsy, ‘Toto’
Berizzo zamiast cofnąć drużynę do obrony korzystnego wyniku, wysłał ją do
kolejnych ataków. 10 minut później podanie Nolito trafiło w polu karnym do Hugo
Mallo, który zdołał wycofać piłkę do Wassa, a ten strzelił nie do obrony tuż przy
dalszym słupku. 2:0 i coraz głośniejsze gwizdy i irytacja fanów. Tymczasem na
mojej trybunie wraz z kibicami z Galicji nie mogłem wciąż uwierzyć, że ogrywamy
Sevillę 2:0 na jej stadionie dając jej prawdziwą lekcję dobrego futbolu. Unai
Emery był tak zdegustowany postawą swojej drużyny, że tuż po bramce Wassa zdjął
z boiska Vitolo.
W drugiej
połowie Sevilla wyszła na boisko rozjuszona i żądna rewanżu. Wściekłe ataki
sewilczyków doprowadziły do zdobycia bramki – z prawej strony boiska sam
znalazł się Mariano, który dośrodkował prosto na głowę Llorente. 1:2 i wielka
radość na trybunach. Od tego czasu obrońcy Celty nie mogli sobie już pozwolić
na przecinanie podań i budowania ataków na połowie rywala, teraz bronili blisko
własnej bramki, a w obronie pomagał nawet Nolito. Jak się jednak okazało,
Andaluzyjczykom nie wystarczyło energii na więcej niż 15 minut takiej gry. Po
tym czasie piłkarze Berizzo odzyskali przewagę w posiadaniu piłki i z rzadka
pozwalali gospodarzom na kontrataki. Argentyńczyk wpuścił jeszcze na boisko
napastnika Guidettiego za Iago Aspasa, mającego już na koncie żółtą kartkę. Ten
ostatni zdążył jeszcze przed zejściem z boiska oddać niebezpieczny strzał,
którym zmusił do wysiłku Sergio Rico. Do ostatniego gwizdka sędziego mecz był
raczej wyrównany, ze wskazaniem na Celtę ze względu na mądre gospodarowanie
czasem i spokój w rozgrywaniu piłki, na co rywal nie potrafił znaleźć
odpowiedzi.
Tuż po meczu - Stadion już niemal pusty |
Po ostatnim
gwizdku sędziego odetchnąłem z ulgą i mogłem zrobić kilka zdjęć, po czym
wyszedłem z obiektu wraz z kibicami gospodarzy. Ulice zapełniły się znów
koszulkami i szalikami Sevilli. Nastroje nie były najlepsze, ale „po
andaluzyjsku”, a więc z pewnym dystansem. Dzień był naprawdę piękny i wobec
tego nawet porażka ulubionej drużyny nie odbiera chęci do życia. Nikt mnie w
zasadzie nie zaczepiał poza kibicami Betisu, gratulującymi zwycięstwa nad
lokalnym rywalem. Do późnej nocy paradowałem więc po Sewilli w koszulce Celty z
10-tką i „Nolito” na plecach. Zapewne długo będę wspominał ten sezon, w którym
to Celta pokonała tak silne drużyny jak Sevilla czy też później Barcelona.
Na koniec
odpowiem jeszcze na pytanie, które często słyszę od znajomych, fanów Barçy: Czy
Nolito nadaje się do tak wielkiego klubu jak „Duma Katalonii”? Zdecydowanie tak
i jeśli ma kiedyś trafić na Camp Nou to tylko teraz, w wieku 28 lat i w
życiowej formie. Jeszcze kilka lat temu Andaluzyjczyk był tylko dobrym
dryblerem, który jednak po 60 minucie meczu ledwo dyszał i rzadko dogrywał
spotkania do końca. Teraz to zawodnik biorący się za rozgrywanie, strzelający
ważne bramki i asystujący. Potrafi doskonale przerzucić piłkę na przeciwległe
skrzydło, minąć kilku rywali oraz świetnie gra na małej przestrzeni, co w
Barcelonie jest kluczową umiejętnością. Technicznie jest z pewnością jednym z
najlepszych w lidze, a wreszcie dojrzał też do roli lidera. Problem w tym, że
najprawdopodobniej klub z Katalonii wcale nie zamierza podejmować starań o
transfer piłkarza. Słyszałem opinie o jego problematycznym otoczeniu, co
rzekomo ma być decydujące w tej kwestii. Szkoda, choć z drugiej strony Nolito
zasługuje na coś więcej niż tylko ławka i co 3 mecz w podstawowym składzie w
Barcelonie. Ja osobiście mam nadzieję, że pozostanie w Vigo do końca sezonu,
który z nim w roli głównej zapowiada się dla Celty bardzo ciekawie.
Zapraszam też do obejrzenia pozostałych zdjęć z mojego wypadu na mecz:
Ktoś tu chyba był przed nami... Wlepka Borussii Mönchengladbach, pewnie dość świeża ;) |
Stadion Sevilli z zewnątrz |
I wewnątrz - na boisku rozgrzewają się już piłkarze |
Słowa hymnu wypisane na koronie stadionu |
A tutaj testowałem umiejętności lokalnych fotografów ;) Kijka do selfies nie mam :P |
W przerwie swoje 15 minut mieli młodzi piłkarze - naprawdę zdolni! |
W przerwie swoje 15 minut mieli młodzi piłkarze - naprawdę zdolni! |
A tutaj rezultat końcowy na tablicy wyników |
Plakat reklamujący bilety sezonowe na Betis - "Najlepsi kibice" |
Comentarios
Publicar un comentario