Katalończycy tłumaczą: Skąd ten separatyzm?
Już od ponad dwóch lat mieszkam w Barcelonie i przyglądam się uważnie fenomenowi katalońskiego separatyzmu, który niedawno znacznie urósł w siłę. Zdaję sobie sprawę z tego, iż jestem świadkiem historycznych chwil, które mogą zadecydować o dalszych losach Hiszpanii i Katalonii. Już jutro, 11 września, po raz kolejny odbędą się manifestacje z okazji katalońskiego święta narodowego, czyli Diada Nacional de Catalunya. W tym roku zaplanowano utworzenie litery "V" z uczestników, ustawionych wzdłuż alei Diagonal i Gran Via de les Corts Catalanes. Liczba zarejestrowanych uczestników przekracza już pół miliona, a z pewnością przybędą też osoby nie zapisane wcześniej przez internet. Z tej okazji chciałbym zainteresować Was wywiadem lub też kwestionariuszem, o którego wypełnienie poprosiłem kilkoro znajomych Katalończyków.
Przez ostatnie kilka miesięcy obserwowałem również komentarze dotyczące tego procesu niepodległościowego w polskim internecie i zauważyłem, iż spora część komentujących stosuje retorykę bardzo jednostronną i zwykle przychylną Hiszpanii. Biorąc pod uwagę to, iż podobne tendencje w Polsce praktycznie nie istnieją, spodziewałem się właśnie braku zrozumienia i poparcia dla separatyzmu, a nawet ignorancji. Ta ostatnia zaskoczyła mnie szczególnie po zeszłorocznym meczu towarzyskim Barcelony w Gdańsku, kiedy to moi znajomi z polskich fanklubów Barçy spotkali się z ostrą krytyką polskiego środowiska kibicowskiego za poparcie dla separatystów, którego nie ukrywali na trybunach.
Aby przedstawić ten konflikt z innego punktu widzenia, poprosiłem o opinię moich znajomych z Katalonii. Są to ludzie reprezentujący dość różne profile, pochodzący z różnych miejsc i posiadający dość odmienne wartości. Jeden z nich nie jest nawet Katalończykiem, lecz zajmuje się na codzień badaniem katalońskiej kultury i nacjonalizmu. Aby nie być posądzonym o manipulację, wspomnę też, iż spora część tutejszego społeczeństwa nie podziela dążeń niepodległościowych. Ja jednak chciałem przybliżyć Wam punkt widzenia tych, którzy go wspierają lub chociaż rozumieją i pokazać tym samym, że nie jest to tendencja radykalna tylko demokratyczny proces mający na celu zdecydowanie o przyszłości kraju wobec braku pozrozumienia na linii Madryt - Barcelona. Krótko mówiąc, poprosiłem znajomych o wyjaśnienie fenomenu separatyzmu i scharakteryzowanie go. Zapraszam do lektury:
Ja: Uważasz się wyłącznie za Katalończyka / Katalonkę? Jaki jest Twój stosunek do Hiszpanii?
Marta L: Uważam się jedynie za Katalonkę, choć jestem świadoma tego, że mam hiszpański paszport.
Joan: Uważam się wyłącznie za Katalończyka, ponieważ kataloński jest moim językiem ojczystym zarówno po matce jak i po ojcu. Moje nastawienie do Hiszpanii? To proste: Szanuję ludzi, którzy mieszkają w jakiejkolwiek części Hiszpanii (W Katalonii również) i czują się Hiszpanami, ale proszę jedynie o to, aby oni również byli bardziej otwarci i zrozumieli, że nie wszyscy uważają się za Hiszpanów, mimo tego, że Katalonia oficjalnie jest częścią Hiszpanii.
Marta V: Tak, nigdy nie czułam się Hiszpanką. Moja tożsamość, oprócz wielu innych rzeczy, jest katalońska i to nie tylko ze względu na język. Kiedy mam styczność z Hiszpanami, dochodzę do wniosku, że jesteśmy odmienni. Ani lepsi ani gorsi, ale różni. Zwłaszcza ze względu na język, ale również zwyczaje, tradycję, kuchnię, poczucie humoru oraz wiele innych rzeczy, które to nas odróżniają w znacznym stopniu. A przede wszystkim nasze dążenie do tego, aby zostać niepodległym narodem.
Nie mam problemu z Hiszpanią tylko z hiszpańską władzą, która mocno uciska zamieszkujące ten kraj narody (Kraj Basków, Wyspy Kanaryjskie, Andaluzja, Galicja, Kastylia, itd.) posiadające własne ruchy niepodległościowe, co jest ukrywane przez władzę i przychylne jej media. Wobec tego ktoś, kto uważa się za Hiszpana, dał się oszukać, ponieważ Hiszpania to kraj, który ucisza głos swoich narodów i nie pozwala im na skonstruowanie swojej tożsamości, a więc w podsumowaniu: jest jednym wielkim kłamstwem.
Xavi: Jeśli pytasz mnie o sentymenty to odpowiedź brzmi: Czuję się i uważam za Katalończyka oraz obywatela coraz bardziej zglobalizowanego świata.
Mój stosunek do Hiszpanii jest tak samo pozytywny jak do innych krajów, które miałem okazję poznać. W Hiszpanii mam wielu znajomych oraz sporą część rodziny mojej matki. Podziwiam wiele aspektów kultury, krajobrazy oraz ludzi dobrej woli, którzy tam mieszkają.
Ja: Masz jasno określoną postawę w kwestii niepodległości Katalonii?
Pablo: Tak, myślę, że pozytywne i ciekawe będzie stworzenie nowego kraju od podstaw. To szansa na zmianę wszystkiego, na zrobienie wszystkiego inaczej oraz kontrolę polityków, aby rzeczywiście robili to czego ludzie od nich chcą. To można osiągnąć w mniejszym kraju a nie tak dużym jak Hiszpania. Bycie członkiem Unii Europejskiej teraz lub w najgorszym wypadku za 10 lat daje stabilność, która zapewnie ciągłość w polityce i społeczeństwie. Oznacza też otrzymywanie korzyści bez ryzyka pozostania na marginesie. Jednak taka marginalizacja nie istnieje dziś w światowej polityce.
Joan: Prawdę mówiąc to, choć jestem Katalończykiem, nie mam jasno określonej postawy w tej kwestii, ponieważ pomysł mi się podoba, ale nie za wszelką cenę. Powiedzmy, że nie mogę się określić, skoro nawet nasi politycy nie wiedzą, jaka byłaby niepodległa Katalonia... Jest zbyt wiele niewiadomych, ale oczywiście sam pomysł bardzo mi się podoba.
Marta V: Tak, moje zdanie jest takie, iż nie chcę Katalonii podzielonej, którą proponuje Artur Mas [Prezydent Katalonii]. Nie chcę odrzucać reszty terytorium (Walencja, Baleary i Roselló). A więc Katalonia jakiej broni Generalitat [Rząd Katalonii] nie jest moją Katalonią i po prostu mnie nie interesuje.
Również nie zgadzam się z Katalonią, która będzie kontynuowała obecny model kapitalistyczny. Tak jak mówi slogan: Niepodległość po to aby zmienić wszystko. Aby stworzyć kraj od funtamentów, bez dyskryminacji ze względu na płeć [tutaj chodzi bardziej o 'rodzaj'], klasę społeczną lub rasę.
Xavi: Tak, moja postawa jest jasna: Chcę niepodległości mojego kraju - Katalonii.
Ja: Wyjaśnijcie mi proszę jak to jest, że z tendencji uznawanej do niedawna za raczej marginalną i radykalną, ruch niepodległościowy tak bardzo urósł w siłę, że dziś jest jednym z głównych tematów w mediach i debatach polityków krajowych i europejskich. Jaka jest tajemnica popularności ruchu separatystycznego?
Pablo: To dwie różne rzeczy: Po pierwsze - wzrost popularności separatyzmu, po drugie - dlaczego temat jest tak często poruszany w mediach.
Odnośnie punktu pierwszego - trudno to sprecyzować, ale istnieje wiele czynników obiektywnych: Kryzys ekonomiczny, integracja europejska, różnice w projekcie państwowym między Katalonią a Hiszpanią, drastyczny spadek prestiżu Hiszpanii i jej instytucji, który to nie nastąpił w Katalonii; oraz subiektywnych: poczucie, iż to co katalońskie jest wartością dodaną, że jest ważne i należy to ocalić; katalońska godność, która wcześniej nie istniała; zdolność do organizacji cywilnego społeczeństwa, które zaufało pewnemu projektowi; nadzieja na zmianę sytuacji w obliczu pasywności Hiszpanii; desperacja wobec polityki, który każe pokornie milczeć i akceptować cięcia budżetowe. Jest wiele czynników, które, odpowiednio poukładane, sprawiły, iż ruch niepodległościowy zaczął rosnąć w siłę. Nie należy zapominać, iż separatystów jest w rzeczywistości niewielu, w przeciwieństwie do nacjonalistów. Głos oddany na secesję Katalonii ma doprowadzić do zmian, a niekoniecznie jest głosem za samą separacją, ci drudzy mogą jeszcze zmienić zdanie. Statystycznie mniej więcej między 55 a 60 % głosów dałoby Katalonii niepodległość. Z tych ludzi ok. 30 % to 'catalanistas' czyli nacjonaliści katalońscy od zawsze, jakieś 15 % to nowi nacjonaliści, którzy czują, że powinni zaangażować się w politykę, ale w innych okolicznościach nie byliby tak aktywni. Około 10 - 15 % to ci, którzy, nie będąc nacjonalistami, nie są zdecydowani, ale być może czują, że żyłoby im się lepiej w państwie katalońskim niż hiszpańskim. I to ci ostatni właśnie mają decydujący głos.
Natomiast nie zgadzam się co do tego, że temat separacji Katalonii jest bardzo popularny w mediach. W Katalonii bardziej, z kolei w reszcie Hiszpanii i poza krajem jest wciąż wiele ignorancji. Jak już pewnie zauważyłeś na przykładzie Polski, w mediach wciąż nie wygraliśmy.
Marta L: Uważam, że popełniono spory błąd po stronie hiszpańskiej - politycy i rząd odrzuciły jakikolwiek dialog w tak radykalny sposób, że nasiliły się tendencje separatystyczne. Wydaje mi się, że kataloński separatyzm czy też nacjonalizm potrafił wykorzystać atmosferę rozczarowania obecną polityką i sytuacją społeczną w Hiszpanii, proponując alternatywę bardziej wiarygodną, lokalną, bardziej naszą. Ciągłe ataki rządu hiszpańskiego na nasz język, system edukacyjny i gospodarkę katalońską również mocno przyczyniły się do wzrostu popularności tego ruchu.
Joan: Tajemnica? To bardzo proste - korupcja i kryzys. 10 lat temu separatów było bardzo niewielu i nikt nie myślał o niepodległości jako możliwej alternatywie lub też rzeczywistości. Teraz wszystko się zmieniło ponieważ naród kataloński jest zmęczony płaceniem tak ciężkich pieniędzy Hiszpanii w zamian za nieżyczliwość i bycie traktowanym jak brzydkie kaczątko kraju. Rząd Mariano Rajoya mocno przyczynił się do wzrostu popularności separatyzmu. Również partie pro-niepodległościowe dobrze się zorganizowały, na przykład CiU, które nigdy nie było zwolennikiem separacji, opowiedziało się w końcu za nią, aby zdobyć więcej głosów. Zorganizowano wiele manifestacji i protestów, a przede wszystkim odpowiedź PP [partii rządzącej Hiszpanią] dolała tylko oliwy do ognia.
Marta V: Ruch separatystyczny tak bardzo się rozrósł, ponieważ było to w interesie katalońskiej burżuazji. Zauważyli, że nie opłaca im się już korzystać z pośrednictwa Madrytu i rozpoczęli masową kampanię, która, trzeba przyznać, dała swoje efekty. Wyższe klasy społeczne i elektorat CiU ukrywają swoje interesy ekonomiczne pod przykrywką przyczyn społeczno-kulturowych.
Ta strategia polityczna została rozpoczęta w najlepszym momencie: kiedy społeczeństwo było wykończone ponoszeniem konsekwencji za kryzys gospodarczy. W ten sposób katalońska prawica odwróciła uwagę społeczeństwa od swojego złego zarządzania, a także zdobyła więcej wpływów wewnątrz Hiszpanii.
Xavi: Ruch separatystyczny istnieje już od kilkuset lat i zawsze był obecny. Prawdą jest jednak, że aktualny klimat społeczno-gospodarczy na Zachodzie sprawił, iż coraz więcej osób się do niego przekonało. Kiedy dobiera się ludziom do portfela, zawsze trzeba się liczyć z reakcją. I to właśnie się stało. Gospodarczy ucisk ze strony Hiszpanii i ataki na katalońską kulturę, język oraz instytucje dały ruchowi separatystycznemu więcej siły niż kiedykolwiek.
Ja: Jak odnosisz się do argumentów polityków i ludzi przeciwnych niepodległości, którzy straszą wyrzuceniem z Unii Europejskiej i katastrofą gospodarczą?
Pablo: Te argumenty trafiają do tych 15 % osób, o których mówiliśmy wcześniej, że nie są nacjonalistami, którzy to mogą sprawić, że końcowy wynik będzie się wahał między 45 a 60 %. Tym, którzy są przeciwni wcale nie wiedzie się lepiej niż tym, którzy są za. Istnieje też przeświadczenie wśród katalońskiej klasy pracującej, że pracując Katalończycy wyjdą z kryzysu, a Hiszpanom nie będzie o to łatwo. Do pozostałych 45 % te argumenty [o wyrzuceniu z Unii i katastrofie ekonomicznej] nie trafiają, są nacjonalistami i akceptują wszystko co negatywne, aby tylko być niezależni.
Marta L: Według mnie to mało dojrzała odpowiedź na konkretną propozycję (katalońskiego nacjonalizmu). Zamiast debatować i negocjować to czego chce Katalonia, odpowiada się groźbami. Czy naprawdę nie można o tym rozmawiać i zapytać społeczeństwa czego chce? Wierzę w model społeczeństwa, w którym uczestniczy się w większym stopniu w polityce, gdzie będę mogła się wypowiedzieć na ten i wiele innych tematów.
Joan: Po pierwsze problem stanowi nietolerancja wobec tego, żeby ludzie w Katalonii mogli zadecydować o swojej przyszłości - niezależnie od tego czy byłoby to za lub przeciw niepodległości. Opierają się na konstytucji, która jest przestarzała i która jest niekorzystna dla państwa. Twierdzą, że Katalonia zostałaby zrujnowana, czego ja również się obawiam, ponieważ nikt tak naprawdę nie wie, co by się stało. Jednak rozumiem tych, którzy nie chcą oddzielić się od Hiszpanii, a także, że nie chcą tego sami Hiszpanie. Przecież Katalonia dostarcza państwu bardzo dużo pieniędzy i stanowi jego część od dawna. Jeśli chodzi o tych, którzy mieszkają tutaj i czują się zarówno Katalończykami jak i Hiszpanami, jest tak najczęściej dlatego, że część ich rodziny przybyła z innych regionów, jednak w moim przypadku tak nie było.
Marta V: Prawdę mówiąc również mnie te argumenty nie interesują ponieważ ja nie chcę być w kapitalistycznej Unii Europejskiej. Kraje Katalońskie, których ja bronię są socjalistyczne.
Katalońska prawica używa argumentów gospodarczych ("Hiszpania nas okrada") najłatwiej trafiających do kapitalistycznego społeczeństwa, którego podstawą istnienia są pieniądze. Nie możemy jednak zapomnieć, że Generalitat również nas okrada i ogranicza nasze prawa.
Xavi: Strategia wzbudzania strachu poprzez groźby to żadna nowość. Zawsze była używana przez część klasy konserwatywnej, która broni się przed oddaniem władzy, dość nadużywanej zresztą. Słucham tych argumentów z obojętnością, dość często biorą się one z ignorancji.
Ja: W Hiszpanii często słyszy się głosy krytyki wobec Katalonii, że rzekomo zmanipulowała swoją historię i stworzyła sztuczną kulturę po to, aby oddalić się od Hiszpanii. Jak oceniasz tą krytykę?
Pablo: To prawda, zmanipulowali całą historię, tak jak zrobiono to we wszystkich krajach. Historia Polski, Hiszpanii czy Argentyny jest fałszywa, oczywiście nic nie działo się tak, jak to opisują historycy. Ale to nie jest ważne, ani nie przekona nikogo, że Katalonia jest średniowieczna czy też nowoczesna, to co naprawdę się liczy, to żeby się żyło dobrze dzisiaj, żeby ludzie byli solidarni, a także przyszłość, czyli to co możemy razem zbudować. To taki przesąd historyków nadawać historii większe znaczenie niż w rzeczywistości ma. W szczególności nacjonalistycznych historyków hiszpańskich, którzy twierdzą, iż historia Katalonii jest sfałszowana, a jednocześnie nie akceptują faktu, że ich własna, hiszpańska, jest podporządkowana ich nacjonalizmowi.
Koncept sztucznej kultury nie istnieje, kultury istnieją i są żywe, nie mogą być sztuczne lub zostać zaszczepione w mózgu człowieka. To co można uzyskać i robi się to we wszystkich krajach, to stworzyć poczucie dumy i cech wyróżniających dany naród - to co nasze ma sporą wartość i wyróżnia nas od pozostałych. To nie jest fałszywe, tak działają nacjonalizmy we wszystkich krajach. Doceniać to co nasze, wyróżniać cechy pozytywne - tak postępują również Hiszpanie, Polacy czy Argentyńczycy. W Kanadzie [Pablo mieszkał tam przez pewien czas] ludzie zwykle myślą, że Stany Zjednoczone są lepsze, ponieważ mają bardzo silne argumenty, aby pokazać swoją kulturę jako odmienną i lepszą niż pozostałe. Nie jest to jednak fałszem, jest to całkowicie prawdziwe, o ile ludzie w to wierzą.
Marta L: W pewnym sensie wszystkie historie są wymyślone: Nasze własne, historie związków, rodzin, narodów czy państw... Chodzi o to, że pamięć jest subiektywna i zawsze dopasowuje się do celów danej osoby czy społeczeństwa. Nie chcę przez to powiedzieć, że historia Katalonii jest zmanipulowana, ale że historię można opowiadać na wiele różnych sposobów. Mi jest wygodnie z tym, w jaki sposób ja rozumiem tę historię, w relacji do mojej rodziny i mojego narodu. Dla mnie to jest rzeczywistość, w której żyję od dziecka, więc nie widzę niczego wymyślonego.
Joan: Uważam, że wszędzie możemy znaleźć rzeczy wymyślone i oczywiście nie pomaga to w debacie. Jednak trudno jest dojść do tego, kto ma rację, a kto kłamie. Zarówno rząd hiszpański jak i kataloński są skorumpowane i nie zawsze zachowują się tak jak powinny, więc wolę ich zbytnio nie słuchać.
Marta V: Każdy gra swoimi argumentami, a w końcu najłatwiej jest otworzyć książkę, albo google'a, i poczytać na temat historii tego kraju z flagą z czterema pasami, który rozciąga się od Fragi po Maó i od Salses aż po Guardamar.
To prawda, że historia przedstawia nas jako naród, ale to są romantyczne nacjonalizmy, uważam, że w XXI wieku powinniśmy myśleć trochę inaczej. Chodzi mi o to, że naród powinien powstawać jedynie dzięki woli obywateli. Jakakolwiek grupa osób, która uważa się za naród, powinna mieć prawo do stania się niepodległym państwem.
Xavi: Ignorancja jest bardzo niebezpieczna. Historia zawsze jest odmienna zależnie od tego, kto ją opowiada i jak ją opowiada... Ale istnieją fakty niezaprzeczalne. Katalońska kultura nie jest wynalazkiem XXI wieku i możemy to udowodnić bazując na wielu przykładach z kultury ludowej: Diables, castells [wieże z ludzi liczące nawet do 9 poziomów], Patum, ball de bastons [tradycyjny taniec z drewnianymi pałeczkami, popularny w całym basenie Morza Śródziemnego]...
Ja: Potrafisz sobie wyobrazić Katalonię lub wszystkie Kraje Katalońskie [Països Catalans] niepodległe? Jak wyglądałby taki kraj?
Pablo: Jeśli w referendum ponad 60 % głosujących opowie się zagłosuje na "tak", niezależna Katalonia byłaby dokładnie taka sama jak dziś przez następne 10 lat, taka sama pod każdym względem, zwykły obywatel nie zauważyłby, obiektywnie patrząc, żadnych zmian. Jeśli referendum zostanie wygrane mniejszą ilością głosów, można ogłosić niepodległość jednostronnie lub też Hiszpania ogłosi bojkot referendum. Zapewne pojawią się niewielkie zmiany, które mogą irytować zwykłego obywatela, ale w ostatecznym rozrachunku nie będą miały większego znaczenia. Istotne jest to, co możemy stworzyć z tych zmian w perspektywie 10 lat - na krótką metę wszystko będzie działać tak samo dla zwykłego obywatela.
Marta L: Wyobrażam sobie niepodległą Katalonię ale nie Kraje Katalońskie, ponieważ aktualnie dzielą nas bardzo poważne różnice polityczne - zarówno na Balearach jak i w Walencji rządzi PP. Chciałabym zobaczyć władzę bardziej prawdomówną, transparentną i bliższą ludziom, a także bardziej zaangażowane i solidarne społeczeństwo.
Joan: Prawdę mówiąc to trudno mi jest to sobie wyobrazić, ponieważ jestem przekonany, że nie będzie wystarczająco dużo głosów za niepodległością, gdyby udało się zorganizować referendum. Być może byłoby to 51 do 49 % za niepodległością, a to, wydaje mi się, nie wystarczyłoby, aby ją ogłosić.
Marta V: Potrafię sobie to wyobrazić i uważam, że byłoby to państwo takie samo lub jeszcze gorsze niż obecne. Katalonia w rękach prawicy jest jak ta Hiszpania, którą teraz odrzucamy. Myślę, że Katalończycy nie przemyśleli zbytnio tematu niepodległości i dają się ponieść dumie narodowej i w pewnym sensie folklorowi, a także ulegają fałszywym obietnicom dobrobytu. Przez tyle lat krzyczyliśmy broniąc naszej ziemi i języka, że wydaje się, że teraz jesteśmy gotowi podbić ją za wszelką cenę.
Xavi: Mam nadzieję, że będzie taka jak chcą tego Katalończycy i Katalonki. Naród zorganizował się w pokojowy sposób, aby wyznaczyć cel i nakreślić drogę. Po raz pierwszy politycy stracili inicjatywę. Wraz z ludźmi z różnych pokoleń i krajowymi stowarzyszeniami kulturowymi codziennie pracujemy nad osiągnięciem tego celu. Stoimy przed wyjątkową szansą stworzenia demokracji czystej, transparentnej i sprawiedliwej wobec obywateli. Będzie tak jak sobie tego zażyczą obywatele Katalonii, wszystko jest do zrobienia.
Ja: Uważasz, że uda się zorganizować referendum 9 listopada? Jaka jest sytuacja w innych regionach?
Pablo: Jest to do zrealizowania bez problemu, jeśli tylko Hiszpania się temu nie przeciwstawi. W każdym razie to będzie najbliższa kluczowa decyzja Artura Masa - zorganizować referendum, a to oznacza trwać w tym postanowieniu niezależnie od konsekwencji. Jeśli w tym wytrwa tak jak do tej pory, referendum będzie, a jeśli nie, to odbędą się wybory referendalne w ciągu najbliższych 3 miesięcy (wtedy na pewno wygrałoby "Tak" dla niepodległości z ok 56 %, czyli tyle ile mają w tej chwili), a to będzie dokładnie to samo.
Marta L: Wydaje mi się to bardzo trudne do zrealizowania z powodu braku pozwolenia ze strony państwa hiszpańskiego oraz odmowy negocjacji i dialogu. W każdym razie, uważam, że trzeba spróbować wszelkimi dostępnymi drogami. Jak można zabronić narodowi, żeby mógł wyrazić swoją opinię? Czym innym jest to, co potem zrobisz z tą opinią. Dlaczego nie możemy jej wyrazić? Ten kto jest za niepodległością, niech zagłosuje za; ten kto jest przeciw, niech głosuje przeciw!
Joan: Uważam, że nie uda się zorganizować referendum, ponieważ rząd hiszpański nie pozwala nam zagłosować w sprawie naszej przyszłości. Sądzę, że największym błędem Mariano Rajoya [prezydenta Hiszpanii] jest ignorowanie tego tematu przez ostatnie 2 lata. Im więcej czasu mija tym więcej osób jest przekonanych o tym, żeby powiedzieć: Adéu Espanya! [Po katalońsku: Żegnaj, Hiszpanio!]
Marta V: Uważam, że do referendum nie dojdzie, a Arturowi Masowi będzie to na rękę: Winę za wszystko zrzuci na państwo hiszpańskie jako anty-demokratyczne i dzięki temu zdobędzie jeszcze większe poparcie używając wymówki, że walka jeszcze się nie skończyła i tylko on może doprowadzić nasz naród do wolności.
Aktualnie mieszkam w Walencji i odkrywam życie Katalończyków z południa. To region graniczny, a to oznacza, że oni są tymi, którzy obrywają i wytrzymują te wszystkie ciosy. W regionie Walencji burżuazja jest hiszpańska, a to oznacza, że walencyjski jest językiem biednych czyli "llauraors", jak tutaj nazywają ludzi ze wsi. Zaskakuje mnie to, że prawie wszyscy mówią po walencyjsku w swoich domach, a na ulicy się go wstydzą.
Ruchy społeczne na rzecz walencyjskiego są podzielone na dwie grupy: tych którzy utrzymują, iż walencyjski jest dialektem katalońskiego, oraz tych, którzy uważają go za odrębny język. Ci ostatni wymyślili nawet swoją własną mowę, dość wymuszoną, na przykład dziwactwa takie jak pisanie "Cheneralitat" zamiast "Generalitat".
Na szczęście wiele osób z Walencji nie straciło jeszcze głowy i codziennie walczą o swoją tożsamość jako naród. Odrzucają też katalońskie protekcjonalne frazesy w rodzaju "Ci walencyjczycy jeszcze mają długą drogę przed sobą, jak będą gotowi to my po nich pójdziemy". Referendum 9 listopada jest przez nich traktowane jako odrzucenie, czują, że Katalonia zapomina o reszcie terytorium katalońskiego.
Xavi: Pracujemy, aby móc zorganizować referendum. To jest właśnie demokracja - pozwolić narodowi wyrazić swoją wolę. A naród kataloński od dłuższego czasu o to prosi. Chcemy, aby nasz głos został usłyszany na całym świecie. Niestety państwo hiszpańskie nie chce nam pozwolić skorzystać z naszego demokratycznego prawa. To jednak nas nie zatrzyma w osiągnięciu naszego celu: Katalonii wolnej i demokratycznej.
Przez ostatnie kilka miesięcy obserwowałem również komentarze dotyczące tego procesu niepodległościowego w polskim internecie i zauważyłem, iż spora część komentujących stosuje retorykę bardzo jednostronną i zwykle przychylną Hiszpanii. Biorąc pod uwagę to, iż podobne tendencje w Polsce praktycznie nie istnieją, spodziewałem się właśnie braku zrozumienia i poparcia dla separatyzmu, a nawet ignorancji. Ta ostatnia zaskoczyła mnie szczególnie po zeszłorocznym meczu towarzyskim Barcelony w Gdańsku, kiedy to moi znajomi z polskich fanklubów Barçy spotkali się z ostrą krytyką polskiego środowiska kibicowskiego za poparcie dla separatystów, którego nie ukrywali na trybunach.
Aby przedstawić ten konflikt z innego punktu widzenia, poprosiłem o opinię moich znajomych z Katalonii. Są to ludzie reprezentujący dość różne profile, pochodzący z różnych miejsc i posiadający dość odmienne wartości. Jeden z nich nie jest nawet Katalończykiem, lecz zajmuje się na codzień badaniem katalońskiej kultury i nacjonalizmu. Aby nie być posądzonym o manipulację, wspomnę też, iż spora część tutejszego społeczeństwa nie podziela dążeń niepodległościowych. Ja jednak chciałem przybliżyć Wam punkt widzenia tych, którzy go wspierają lub chociaż rozumieją i pokazać tym samym, że nie jest to tendencja radykalna tylko demokratyczny proces mający na celu zdecydowanie o przyszłości kraju wobec braku pozrozumienia na linii Madryt - Barcelona. Krótko mówiąc, poprosiłem znajomych o wyjaśnienie fenomenu separatyzmu i scharakteryzowanie go. Zapraszam do lektury:
Ja: Uważasz się wyłącznie za Katalończyka / Katalonkę? Jaki jest Twój stosunek do Hiszpanii?
Marta L: Uważam się jedynie za Katalonkę, choć jestem świadoma tego, że mam hiszpański paszport.
Joan: Uważam się wyłącznie za Katalończyka, ponieważ kataloński jest moim językiem ojczystym zarówno po matce jak i po ojcu. Moje nastawienie do Hiszpanii? To proste: Szanuję ludzi, którzy mieszkają w jakiejkolwiek części Hiszpanii (W Katalonii również) i czują się Hiszpanami, ale proszę jedynie o to, aby oni również byli bardziej otwarci i zrozumieli, że nie wszyscy uważają się za Hiszpanów, mimo tego, że Katalonia oficjalnie jest częścią Hiszpanii.
Marta V: Tak, nigdy nie czułam się Hiszpanką. Moja tożsamość, oprócz wielu innych rzeczy, jest katalońska i to nie tylko ze względu na język. Kiedy mam styczność z Hiszpanami, dochodzę do wniosku, że jesteśmy odmienni. Ani lepsi ani gorsi, ale różni. Zwłaszcza ze względu na język, ale również zwyczaje, tradycję, kuchnię, poczucie humoru oraz wiele innych rzeczy, które to nas odróżniają w znacznym stopniu. A przede wszystkim nasze dążenie do tego, aby zostać niepodległym narodem.
Nie mam problemu z Hiszpanią tylko z hiszpańską władzą, która mocno uciska zamieszkujące ten kraj narody (Kraj Basków, Wyspy Kanaryjskie, Andaluzja, Galicja, Kastylia, itd.) posiadające własne ruchy niepodległościowe, co jest ukrywane przez władzę i przychylne jej media. Wobec tego ktoś, kto uważa się za Hiszpana, dał się oszukać, ponieważ Hiszpania to kraj, który ucisza głos swoich narodów i nie pozwala im na skonstruowanie swojej tożsamości, a więc w podsumowaniu: jest jednym wielkim kłamstwem.
Xavi: Jeśli pytasz mnie o sentymenty to odpowiedź brzmi: Czuję się i uważam za Katalończyka oraz obywatela coraz bardziej zglobalizowanego świata.
Mój stosunek do Hiszpanii jest tak samo pozytywny jak do innych krajów, które miałem okazję poznać. W Hiszpanii mam wielu znajomych oraz sporą część rodziny mojej matki. Podziwiam wiele aspektów kultury, krajobrazy oraz ludzi dobrej woli, którzy tam mieszkają.
Ja: Masz jasno określoną postawę w kwestii niepodległości Katalonii?
Pablo: Tak, myślę, że pozytywne i ciekawe będzie stworzenie nowego kraju od podstaw. To szansa na zmianę wszystkiego, na zrobienie wszystkiego inaczej oraz kontrolę polityków, aby rzeczywiście robili to czego ludzie od nich chcą. To można osiągnąć w mniejszym kraju a nie tak dużym jak Hiszpania. Bycie członkiem Unii Europejskiej teraz lub w najgorszym wypadku za 10 lat daje stabilność, która zapewnie ciągłość w polityce i społeczeństwie. Oznacza też otrzymywanie korzyści bez ryzyka pozostania na marginesie. Jednak taka marginalizacja nie istnieje dziś w światowej polityce.
Joan: Prawdę mówiąc to, choć jestem Katalończykiem, nie mam jasno określonej postawy w tej kwestii, ponieważ pomysł mi się podoba, ale nie za wszelką cenę. Powiedzmy, że nie mogę się określić, skoro nawet nasi politycy nie wiedzą, jaka byłaby niepodległa Katalonia... Jest zbyt wiele niewiadomych, ale oczywiście sam pomysł bardzo mi się podoba.
Marta V: Tak, moje zdanie jest takie, iż nie chcę Katalonii podzielonej, którą proponuje Artur Mas [Prezydent Katalonii]. Nie chcę odrzucać reszty terytorium (Walencja, Baleary i Roselló). A więc Katalonia jakiej broni Generalitat [Rząd Katalonii] nie jest moją Katalonią i po prostu mnie nie interesuje.
Również nie zgadzam się z Katalonią, która będzie kontynuowała obecny model kapitalistyczny. Tak jak mówi slogan: Niepodległość po to aby zmienić wszystko. Aby stworzyć kraj od funtamentów, bez dyskryminacji ze względu na płeć [tutaj chodzi bardziej o 'rodzaj'], klasę społeczną lub rasę.
Xavi: Tak, moja postawa jest jasna: Chcę niepodległości mojego kraju - Katalonii.
Ja: Wyjaśnijcie mi proszę jak to jest, że z tendencji uznawanej do niedawna za raczej marginalną i radykalną, ruch niepodległościowy tak bardzo urósł w siłę, że dziś jest jednym z głównych tematów w mediach i debatach polityków krajowych i europejskich. Jaka jest tajemnica popularności ruchu separatystycznego?
Pablo: To dwie różne rzeczy: Po pierwsze - wzrost popularności separatyzmu, po drugie - dlaczego temat jest tak często poruszany w mediach.
Odnośnie punktu pierwszego - trudno to sprecyzować, ale istnieje wiele czynników obiektywnych: Kryzys ekonomiczny, integracja europejska, różnice w projekcie państwowym między Katalonią a Hiszpanią, drastyczny spadek prestiżu Hiszpanii i jej instytucji, który to nie nastąpił w Katalonii; oraz subiektywnych: poczucie, iż to co katalońskie jest wartością dodaną, że jest ważne i należy to ocalić; katalońska godność, która wcześniej nie istniała; zdolność do organizacji cywilnego społeczeństwa, które zaufało pewnemu projektowi; nadzieja na zmianę sytuacji w obliczu pasywności Hiszpanii; desperacja wobec polityki, który każe pokornie milczeć i akceptować cięcia budżetowe. Jest wiele czynników, które, odpowiednio poukładane, sprawiły, iż ruch niepodległościowy zaczął rosnąć w siłę. Nie należy zapominać, iż separatystów jest w rzeczywistości niewielu, w przeciwieństwie do nacjonalistów. Głos oddany na secesję Katalonii ma doprowadzić do zmian, a niekoniecznie jest głosem za samą separacją, ci drudzy mogą jeszcze zmienić zdanie. Statystycznie mniej więcej między 55 a 60 % głosów dałoby Katalonii niepodległość. Z tych ludzi ok. 30 % to 'catalanistas' czyli nacjonaliści katalońscy od zawsze, jakieś 15 % to nowi nacjonaliści, którzy czują, że powinni zaangażować się w politykę, ale w innych okolicznościach nie byliby tak aktywni. Około 10 - 15 % to ci, którzy, nie będąc nacjonalistami, nie są zdecydowani, ale być może czują, że żyłoby im się lepiej w państwie katalońskim niż hiszpańskim. I to ci ostatni właśnie mają decydujący głos.
Natomiast nie zgadzam się co do tego, że temat separacji Katalonii jest bardzo popularny w mediach. W Katalonii bardziej, z kolei w reszcie Hiszpanii i poza krajem jest wciąż wiele ignorancji. Jak już pewnie zauważyłeś na przykładzie Polski, w mediach wciąż nie wygraliśmy.
Marta L: Uważam, że popełniono spory błąd po stronie hiszpańskiej - politycy i rząd odrzuciły jakikolwiek dialog w tak radykalny sposób, że nasiliły się tendencje separatystyczne. Wydaje mi się, że kataloński separatyzm czy też nacjonalizm potrafił wykorzystać atmosferę rozczarowania obecną polityką i sytuacją społeczną w Hiszpanii, proponując alternatywę bardziej wiarygodną, lokalną, bardziej naszą. Ciągłe ataki rządu hiszpańskiego na nasz język, system edukacyjny i gospodarkę katalońską również mocno przyczyniły się do wzrostu popularności tego ruchu.
Joan: Tajemnica? To bardzo proste - korupcja i kryzys. 10 lat temu separatów było bardzo niewielu i nikt nie myślał o niepodległości jako możliwej alternatywie lub też rzeczywistości. Teraz wszystko się zmieniło ponieważ naród kataloński jest zmęczony płaceniem tak ciężkich pieniędzy Hiszpanii w zamian za nieżyczliwość i bycie traktowanym jak brzydkie kaczątko kraju. Rząd Mariano Rajoya mocno przyczynił się do wzrostu popularności separatyzmu. Również partie pro-niepodległościowe dobrze się zorganizowały, na przykład CiU, które nigdy nie było zwolennikiem separacji, opowiedziało się w końcu za nią, aby zdobyć więcej głosów. Zorganizowano wiele manifestacji i protestów, a przede wszystkim odpowiedź PP [partii rządzącej Hiszpanią] dolała tylko oliwy do ognia.
Marta V: Ruch separatystyczny tak bardzo się rozrósł, ponieważ było to w interesie katalońskiej burżuazji. Zauważyli, że nie opłaca im się już korzystać z pośrednictwa Madrytu i rozpoczęli masową kampanię, która, trzeba przyznać, dała swoje efekty. Wyższe klasy społeczne i elektorat CiU ukrywają swoje interesy ekonomiczne pod przykrywką przyczyn społeczno-kulturowych.
Ta strategia polityczna została rozpoczęta w najlepszym momencie: kiedy społeczeństwo było wykończone ponoszeniem konsekwencji za kryzys gospodarczy. W ten sposób katalońska prawica odwróciła uwagę społeczeństwa od swojego złego zarządzania, a także zdobyła więcej wpływów wewnątrz Hiszpanii.
Xavi: Ruch separatystyczny istnieje już od kilkuset lat i zawsze był obecny. Prawdą jest jednak, że aktualny klimat społeczno-gospodarczy na Zachodzie sprawił, iż coraz więcej osób się do niego przekonało. Kiedy dobiera się ludziom do portfela, zawsze trzeba się liczyć z reakcją. I to właśnie się stało. Gospodarczy ucisk ze strony Hiszpanii i ataki na katalońską kulturę, język oraz instytucje dały ruchowi separatystycznemu więcej siły niż kiedykolwiek.
Ja: Jak odnosisz się do argumentów polityków i ludzi przeciwnych niepodległości, którzy straszą wyrzuceniem z Unii Europejskiej i katastrofą gospodarczą?
Pablo: Te argumenty trafiają do tych 15 % osób, o których mówiliśmy wcześniej, że nie są nacjonalistami, którzy to mogą sprawić, że końcowy wynik będzie się wahał między 45 a 60 %. Tym, którzy są przeciwni wcale nie wiedzie się lepiej niż tym, którzy są za. Istnieje też przeświadczenie wśród katalońskiej klasy pracującej, że pracując Katalończycy wyjdą z kryzysu, a Hiszpanom nie będzie o to łatwo. Do pozostałych 45 % te argumenty [o wyrzuceniu z Unii i katastrofie ekonomicznej] nie trafiają, są nacjonalistami i akceptują wszystko co negatywne, aby tylko być niezależni.
Marta L: Według mnie to mało dojrzała odpowiedź na konkretną propozycję (katalońskiego nacjonalizmu). Zamiast debatować i negocjować to czego chce Katalonia, odpowiada się groźbami. Czy naprawdę nie można o tym rozmawiać i zapytać społeczeństwa czego chce? Wierzę w model społeczeństwa, w którym uczestniczy się w większym stopniu w polityce, gdzie będę mogła się wypowiedzieć na ten i wiele innych tematów.
Joan: Po pierwsze problem stanowi nietolerancja wobec tego, żeby ludzie w Katalonii mogli zadecydować o swojej przyszłości - niezależnie od tego czy byłoby to za lub przeciw niepodległości. Opierają się na konstytucji, która jest przestarzała i która jest niekorzystna dla państwa. Twierdzą, że Katalonia zostałaby zrujnowana, czego ja również się obawiam, ponieważ nikt tak naprawdę nie wie, co by się stało. Jednak rozumiem tych, którzy nie chcą oddzielić się od Hiszpanii, a także, że nie chcą tego sami Hiszpanie. Przecież Katalonia dostarcza państwu bardzo dużo pieniędzy i stanowi jego część od dawna. Jeśli chodzi o tych, którzy mieszkają tutaj i czują się zarówno Katalończykami jak i Hiszpanami, jest tak najczęściej dlatego, że część ich rodziny przybyła z innych regionów, jednak w moim przypadku tak nie było.
Marta V: Prawdę mówiąc również mnie te argumenty nie interesują ponieważ ja nie chcę być w kapitalistycznej Unii Europejskiej. Kraje Katalońskie, których ja bronię są socjalistyczne.
Katalońska prawica używa argumentów gospodarczych ("Hiszpania nas okrada") najłatwiej trafiających do kapitalistycznego społeczeństwa, którego podstawą istnienia są pieniądze. Nie możemy jednak zapomnieć, że Generalitat również nas okrada i ogranicza nasze prawa.
Xavi: Strategia wzbudzania strachu poprzez groźby to żadna nowość. Zawsze była używana przez część klasy konserwatywnej, która broni się przed oddaniem władzy, dość nadużywanej zresztą. Słucham tych argumentów z obojętnością, dość często biorą się one z ignorancji.
Ja: W Hiszpanii często słyszy się głosy krytyki wobec Katalonii, że rzekomo zmanipulowała swoją historię i stworzyła sztuczną kulturę po to, aby oddalić się od Hiszpanii. Jak oceniasz tą krytykę?
Pablo: To prawda, zmanipulowali całą historię, tak jak zrobiono to we wszystkich krajach. Historia Polski, Hiszpanii czy Argentyny jest fałszywa, oczywiście nic nie działo się tak, jak to opisują historycy. Ale to nie jest ważne, ani nie przekona nikogo, że Katalonia jest średniowieczna czy też nowoczesna, to co naprawdę się liczy, to żeby się żyło dobrze dzisiaj, żeby ludzie byli solidarni, a także przyszłość, czyli to co możemy razem zbudować. To taki przesąd historyków nadawać historii większe znaczenie niż w rzeczywistości ma. W szczególności nacjonalistycznych historyków hiszpańskich, którzy twierdzą, iż historia Katalonii jest sfałszowana, a jednocześnie nie akceptują faktu, że ich własna, hiszpańska, jest podporządkowana ich nacjonalizmowi.
Koncept sztucznej kultury nie istnieje, kultury istnieją i są żywe, nie mogą być sztuczne lub zostać zaszczepione w mózgu człowieka. To co można uzyskać i robi się to we wszystkich krajach, to stworzyć poczucie dumy i cech wyróżniających dany naród - to co nasze ma sporą wartość i wyróżnia nas od pozostałych. To nie jest fałszywe, tak działają nacjonalizmy we wszystkich krajach. Doceniać to co nasze, wyróżniać cechy pozytywne - tak postępują również Hiszpanie, Polacy czy Argentyńczycy. W Kanadzie [Pablo mieszkał tam przez pewien czas] ludzie zwykle myślą, że Stany Zjednoczone są lepsze, ponieważ mają bardzo silne argumenty, aby pokazać swoją kulturę jako odmienną i lepszą niż pozostałe. Nie jest to jednak fałszem, jest to całkowicie prawdziwe, o ile ludzie w to wierzą.
Marta L: W pewnym sensie wszystkie historie są wymyślone: Nasze własne, historie związków, rodzin, narodów czy państw... Chodzi o to, że pamięć jest subiektywna i zawsze dopasowuje się do celów danej osoby czy społeczeństwa. Nie chcę przez to powiedzieć, że historia Katalonii jest zmanipulowana, ale że historię można opowiadać na wiele różnych sposobów. Mi jest wygodnie z tym, w jaki sposób ja rozumiem tę historię, w relacji do mojej rodziny i mojego narodu. Dla mnie to jest rzeczywistość, w której żyję od dziecka, więc nie widzę niczego wymyślonego.
Joan: Uważam, że wszędzie możemy znaleźć rzeczy wymyślone i oczywiście nie pomaga to w debacie. Jednak trudno jest dojść do tego, kto ma rację, a kto kłamie. Zarówno rząd hiszpański jak i kataloński są skorumpowane i nie zawsze zachowują się tak jak powinny, więc wolę ich zbytnio nie słuchać.
Marta V: Każdy gra swoimi argumentami, a w końcu najłatwiej jest otworzyć książkę, albo google'a, i poczytać na temat historii tego kraju z flagą z czterema pasami, który rozciąga się od Fragi po Maó i od Salses aż po Guardamar.
To prawda, że historia przedstawia nas jako naród, ale to są romantyczne nacjonalizmy, uważam, że w XXI wieku powinniśmy myśleć trochę inaczej. Chodzi mi o to, że naród powinien powstawać jedynie dzięki woli obywateli. Jakakolwiek grupa osób, która uważa się za naród, powinna mieć prawo do stania się niepodległym państwem.
Xavi: Ignorancja jest bardzo niebezpieczna. Historia zawsze jest odmienna zależnie od tego, kto ją opowiada i jak ją opowiada... Ale istnieją fakty niezaprzeczalne. Katalońska kultura nie jest wynalazkiem XXI wieku i możemy to udowodnić bazując na wielu przykładach z kultury ludowej: Diables, castells [wieże z ludzi liczące nawet do 9 poziomów], Patum, ball de bastons [tradycyjny taniec z drewnianymi pałeczkami, popularny w całym basenie Morza Śródziemnego]...
Ja: Potrafisz sobie wyobrazić Katalonię lub wszystkie Kraje Katalońskie [Països Catalans] niepodległe? Jak wyglądałby taki kraj?
Pablo: Jeśli w referendum ponad 60 % głosujących opowie się zagłosuje na "tak", niezależna Katalonia byłaby dokładnie taka sama jak dziś przez następne 10 lat, taka sama pod każdym względem, zwykły obywatel nie zauważyłby, obiektywnie patrząc, żadnych zmian. Jeśli referendum zostanie wygrane mniejszą ilością głosów, można ogłosić niepodległość jednostronnie lub też Hiszpania ogłosi bojkot referendum. Zapewne pojawią się niewielkie zmiany, które mogą irytować zwykłego obywatela, ale w ostatecznym rozrachunku nie będą miały większego znaczenia. Istotne jest to, co możemy stworzyć z tych zmian w perspektywie 10 lat - na krótką metę wszystko będzie działać tak samo dla zwykłego obywatela.
Marta L: Wyobrażam sobie niepodległą Katalonię ale nie Kraje Katalońskie, ponieważ aktualnie dzielą nas bardzo poważne różnice polityczne - zarówno na Balearach jak i w Walencji rządzi PP. Chciałabym zobaczyć władzę bardziej prawdomówną, transparentną i bliższą ludziom, a także bardziej zaangażowane i solidarne społeczeństwo.
Joan: Prawdę mówiąc to trudno mi jest to sobie wyobrazić, ponieważ jestem przekonany, że nie będzie wystarczająco dużo głosów za niepodległością, gdyby udało się zorganizować referendum. Być może byłoby to 51 do 49 % za niepodległością, a to, wydaje mi się, nie wystarczyłoby, aby ją ogłosić.
Marta V: Potrafię sobie to wyobrazić i uważam, że byłoby to państwo takie samo lub jeszcze gorsze niż obecne. Katalonia w rękach prawicy jest jak ta Hiszpania, którą teraz odrzucamy. Myślę, że Katalończycy nie przemyśleli zbytnio tematu niepodległości i dają się ponieść dumie narodowej i w pewnym sensie folklorowi, a także ulegają fałszywym obietnicom dobrobytu. Przez tyle lat krzyczyliśmy broniąc naszej ziemi i języka, że wydaje się, że teraz jesteśmy gotowi podbić ją za wszelką cenę.
Xavi: Mam nadzieję, że będzie taka jak chcą tego Katalończycy i Katalonki. Naród zorganizował się w pokojowy sposób, aby wyznaczyć cel i nakreślić drogę. Po raz pierwszy politycy stracili inicjatywę. Wraz z ludźmi z różnych pokoleń i krajowymi stowarzyszeniami kulturowymi codziennie pracujemy nad osiągnięciem tego celu. Stoimy przed wyjątkową szansą stworzenia demokracji czystej, transparentnej i sprawiedliwej wobec obywateli. Będzie tak jak sobie tego zażyczą obywatele Katalonii, wszystko jest do zrobienia.
Ja: Uważasz, że uda się zorganizować referendum 9 listopada? Jaka jest sytuacja w innych regionach?
Pablo: Jest to do zrealizowania bez problemu, jeśli tylko Hiszpania się temu nie przeciwstawi. W każdym razie to będzie najbliższa kluczowa decyzja Artura Masa - zorganizować referendum, a to oznacza trwać w tym postanowieniu niezależnie od konsekwencji. Jeśli w tym wytrwa tak jak do tej pory, referendum będzie, a jeśli nie, to odbędą się wybory referendalne w ciągu najbliższych 3 miesięcy (wtedy na pewno wygrałoby "Tak" dla niepodległości z ok 56 %, czyli tyle ile mają w tej chwili), a to będzie dokładnie to samo.
Marta L: Wydaje mi się to bardzo trudne do zrealizowania z powodu braku pozwolenia ze strony państwa hiszpańskiego oraz odmowy negocjacji i dialogu. W każdym razie, uważam, że trzeba spróbować wszelkimi dostępnymi drogami. Jak można zabronić narodowi, żeby mógł wyrazić swoją opinię? Czym innym jest to, co potem zrobisz z tą opinią. Dlaczego nie możemy jej wyrazić? Ten kto jest za niepodległością, niech zagłosuje za; ten kto jest przeciw, niech głosuje przeciw!
Joan: Uważam, że nie uda się zorganizować referendum, ponieważ rząd hiszpański nie pozwala nam zagłosować w sprawie naszej przyszłości. Sądzę, że największym błędem Mariano Rajoya [prezydenta Hiszpanii] jest ignorowanie tego tematu przez ostatnie 2 lata. Im więcej czasu mija tym więcej osób jest przekonanych o tym, żeby powiedzieć: Adéu Espanya! [Po katalońsku: Żegnaj, Hiszpanio!]
Marta V: Uważam, że do referendum nie dojdzie, a Arturowi Masowi będzie to na rękę: Winę za wszystko zrzuci na państwo hiszpańskie jako anty-demokratyczne i dzięki temu zdobędzie jeszcze większe poparcie używając wymówki, że walka jeszcze się nie skończyła i tylko on może doprowadzić nasz naród do wolności.
Aktualnie mieszkam w Walencji i odkrywam życie Katalończyków z południa. To region graniczny, a to oznacza, że oni są tymi, którzy obrywają i wytrzymują te wszystkie ciosy. W regionie Walencji burżuazja jest hiszpańska, a to oznacza, że walencyjski jest językiem biednych czyli "llauraors", jak tutaj nazywają ludzi ze wsi. Zaskakuje mnie to, że prawie wszyscy mówią po walencyjsku w swoich domach, a na ulicy się go wstydzą.
Ruchy społeczne na rzecz walencyjskiego są podzielone na dwie grupy: tych którzy utrzymują, iż walencyjski jest dialektem katalońskiego, oraz tych, którzy uważają go za odrębny język. Ci ostatni wymyślili nawet swoją własną mowę, dość wymuszoną, na przykład dziwactwa takie jak pisanie "Cheneralitat" zamiast "Generalitat".
Na szczęście wiele osób z Walencji nie straciło jeszcze głowy i codziennie walczą o swoją tożsamość jako naród. Odrzucają też katalońskie protekcjonalne frazesy w rodzaju "Ci walencyjczycy jeszcze mają długą drogę przed sobą, jak będą gotowi to my po nich pójdziemy". Referendum 9 listopada jest przez nich traktowane jako odrzucenie, czują, że Katalonia zapomina o reszcie terytorium katalońskiego.
Xavi: Pracujemy, aby móc zorganizować referendum. To jest właśnie demokracja - pozwolić narodowi wyrazić swoją wolę. A naród kataloński od dłuższego czasu o to prosi. Chcemy, aby nasz głos został usłyszany na całym świecie. Niestety państwo hiszpańskie nie chce nam pozwolić skorzystać z naszego demokratycznego prawa. To jednak nas nie zatrzyma w osiągnięciu naszego celu: Katalonii wolnej i demokratycznej.
Comentarios
Publicar un comentario