Język kataloński w teorii i praktyce
Do napisania tego posta zachęciła mnie pewna rozmowa, w której poruszony został temat katalońskiego. W piątek wraz z kolegą Joanem, wielkim miłośnikiem Polski, wybraliśmy się na spotkanie z przedstawicielami szkółki piłkarskiej z Polski, która wysłała swoje drużyny do Barcelony w celu rozegrania kilku meczów sparingowych. Chłopcy z rocznika 1999 przegrali wysoko z klubem Vila Olímpica, ale skupiłem się bardziej na rozmowie z założycielami szkółki niż na meczu. W rozmowie zapytali mnie między innymi czy język kataloński jest "takim językiem jak śląski u nas", czyli gwarą lub dialektem. Niestety wiele osób, w tym również wielu moich znajomych, nie do końca pojmuje jak wielokulturowym i wielojęzykowym krajem jest Hiszpania. W związku z tym pozwólcie, że krótko wyjaśnię na czym rzecz polega.
Oczywiście kataloński (català) jest językiem a nie dialektem kastylijskiego. Ponadto, wcześniej niż kastylijski wyodrębnił się z tzw Latinum vulgare czyli Łaciny ludowej, jednej z najważniejszych pozostałości po Imperium Rzymskim. Należy on do języków romańskich z grupy zachodniej i spokrewniony jest z niemal nieużywanymi dzisiaj oksytańskim oraz prowansalskim.
Pierwsze zapisy po katalońsku pochodzą z IX wieku, a pierwszy tekst literacki po katalońsku, Homilies d'Organyà, został napisany w XIII wieku. Poczynając od XVI wieku język ten zaczyna powoli zanikać na terytoriach katalońskich (Katalonia, Walencja, Baleary) pod wpływem połączenia Hiszpanii w jedno królestwo i dominacji języka hiszpańskiego. Na początku XVIII wieku przestaje być językiem urzędowym i zostaje zastąpiony kastylijskim w wyniku Wojny o Sukcesję Hiszpańską, która potoczyła się dla Katalonii niepomyślnie. Ważną datą w historii terytoriów katalońskojęzycznych jest 1714 - to wtedy, po przegranej wojnie, prowincje te straciły wszelką autonomię, a dla kultury i języka oznacza to ponad 100-letni kryzys. Od XIX wieku kataloński zaczyna się odradzać jako język pisany, a tożsamość katalońska staje się coraz silniejsza w wyniku zwiększonej świadomości lokalnej burżuazji, wzbogaconej dzięki rewolucji przemysłowej. Zanim jednak kataloński na dobre powrócił na mapę lingwistyczną świata, jego użycie zostało jeszcze raz zakazane podczas dyktatury generała Franco w minionym stuleciu. Obecnie językiem tym posługuje się ponad 9 milionów ludzi w Katalonii, Walencji, na Balearach, w Andorze, we wschodnich krańcach Aragonii, w mieście L'Alguer na Sardynii oraz w północnej Katalonii znajdującej się na terytorium Francji. W Andorze kataloński jest jedynym językiem urzędowym, natomiast w Katalonii, Walencji i na Balearach jest językiem urzędowym obok kastylijskiego.
Zdaję sobię sprawę z tego, że ten zarys historyczny niewiele daje jeśli chodzi o zrozumienie różnicy między katalońskim a hiszpańskim. Żeby łatwiej było sobie to wyobrazić, możnaby powiedzieć, że te dwa języki mają się do siebie mniej więcej tak jak polski i serbski lub francuski i włoski. Trochę można zrozumieć znając jeden z nich, ale istnieją też znaczące różnice w fonetyce, gramatyce i słownictwie. Duża część słownika katalońskiego to słowa bardziej podobne do francuskich i włoskich niż do hiszpańskich. Oczywiście kataloński dzieli się też na liczne dialekty różniące się między sobą: walencki na południu, insular na Balearach, zachodniokataloński i dialekt centralny, którym posługują się np. mieszkańcy Barcelony.
A teraz praktyka, czyli jak wygląda użycie języka katalońskiego na ulicach, w biurach i sklepach Barcelony oraz innych miast. Sytuacja jest dość zawiła i przypomina nieco lingwistyczne zamieszanie jakie zastałem w Galicji pięć lat temu. Kataloński jest językiem niezwykle ważnym i wymaga się go w większości miejsc pracy związanych z obsługą lokalnych klientów. Teoretycznie każdy Katalończyk zna też hiszpański, ale ważne jest, aby kandydat znał też pierwszy język miejscowej populacji. Kataloński, w przeciwieństwie do często niesłusznie maltretowanych w Polsce śląskiego i kaszubskiego, jest językiem prestiżowym, w Katalonii prawdopodobnie bardziej niż hiszpański.
Dialekty katalońskiego. Źródło: wikipedia |
Skoro wspomniałem już o biurach to przytoczę przykład użycia katalońskiego z biura firmy, dla której aktualnie pracuję. Przykład ten dość dokładnie zilustruje zawiłości językowe w Katalonii. Większość moich kolegów i koleżanek z pracy to rodowici Katalończycy. Jednak ze zdziwieniem zaobserwowałem, że w rozmowach między sobą używają prawie równie często hiszpańskiego jak katalońskiego, mimo iż użycie tego drugiego języka wydawałoby się bardziej naturalne. Nie śmiem pytać moich współpracowników o pochodzenie, ale podejrzewam, że część z nich może pochodzić z rodzin mieszanych i częściej w życiu używa hiszpańskiego niż katalońskiego. Kolejnym ważnym czynnikiem jest sceneria - to przecież biuro, miejsce w którym trwa codzienna walka o pieniądz klienta (w oficjalnej wersji bez słowa "pieniądz" ;)). Świat biznesu i wielkich pieniędzy nie ma litości i sentymentów, to zglobalizowane środowisko w którym przewagę daje użycie języka zrozumiałego dla jak największej ilości odbiorców. Katalońskie elity i wielkie banki takie jak La Caixa są bardzo przeciwne rosnącemu w siłę ruchowi niepodległościowemu, obawiając się głównie o swoje interesy.
Oczywiście ta globalizacja świata biznesu to tylko jedna z przeszkód jakie napotyka na swojej drodze język kataloński. Jako wspólnota autonomiczna wewnątrz Hiszpanii, Katalonia znajduje się pod ogromnym wpływem hiszpańskojęzycznych mediów. Większość kanałów telewizyjnych, gazet i stacji radiowych posługuje się językiem hiszpańskim. Katalońskojęzyczne stacje i gazety cieszą się wielką popularnością, jednak są bardzo nieliczne w porównaniu z tymi w języku ogólnopaństwowym. Najpopularniejsze filmy są po hiszpańsku (oryginalnie lub dubbing...), wiele popularnych muzyków i zespołów śpiewa również w tym języku. Wystarczy przypomnieć, iż poza Półwyspem Iberyjskim językiem kastylijskim posługuje się niemal cała Ameryka Łacińska od Rio Bravo aż po Ziemię Ognistą. W wyniku takiego wpływu kulturowego, potoczny català zawiera wiele tzw. castellanismes czyli słów pochodzących z hiszpańskiego np. "bueno" jako przerywnik w zdaniu, "guapo/a" czy też "novio/a" zamiast katalońskiego "xicot(a)", etc.
Postawa większości obcokrajowców i Hiszpanów przybyłych z innych regionów również ma spory wpływ na istniejące proporcje użycia obu języków. Większość przybyszy wybiera kastylijski z przyczyn praktycznych, innym po prostu nie chce się uczyć katalońskiego. Najczęściej tłumaczą się tym, że Katalończycy znają przecież hiszpański lub twierdzą, że "przecież jesteśmy w Hiszpanii". Taka postawa jest niestety bardzo powszechna i czasami bywa przyczyną spięć między "rdzennymi" mieszkańcami a przybyszami. O ile jestem w stanie zrozumieć osoby, które nie mają czasu na naukę języka lub nie czują się na siłach, o tyle szokuje mnie roszczeniowa postawa ludzi, którzy wręcz domagają się, aby Katalonia była hiszpańska. Specjalnie dla nich.
Oczywiście samych Katalończyków niespecjalnie interesuje "katalonizacja" obcokrajowców. Zazwyczaj z przyzwyczajenia zwracają się do nich po hiszpańsku, biorąc za pewnik, że rozmówca nie zna ich języka. Rzadkością są natomiast zachowania wrogie wobec osób nie znających języka. Ja wręcz spotykam się z sytuacjami odwrotnymi - czasami moi rozmówcy przechodzą na hiszpański kiedy zorientują się, że jednak nie jestem stąd. Kiedy pytam dlaczego to robią, zazwyczaj odpowiadają, że nie chcą nikomu narzucać swojego języka. Zupełnie nie przychodzi im do głowy, że kogoś może interesować ich kultura i język. Odnoszę wrażenie, że właśnie ten brak zainteresowania i zrozumienia ze strony świata sprawia, iż Katalończycy mają reputację ludzi raczej zamkniętych i wstrzemięźliwych.
Osobiście uważam za bardzo ważne okazywać szacunek lokalnej kulturze i odrębności tego regionu, a pierwszym krokiem ku temu jest zaakceptowanie faktu, iż kataloński jest tu tak samo ważnym językiem co dominujący w Hiszpanii kastylijski. W Hiszpanii język jest zbyt często wykorzystywany jako narzędzie walki politycznej między nacjonalizmami, co wywołuje sporo kontrowersji. Pamiętam jeszcze kiedy dwa lata temu wspomniałem studentom z Hiszpanii, że uczę się katalońskiego. Nic skandalicznego nie powiedziałem, prawda? Tymczasem słowa te wywołały u niektórych zdziwienie, a nawet oburzenie. "Dlaczego uczysz się katalońskiego? Po co ci to?", dopytywał szczerze oburzony Andaluzyjczyk. Odpowiedziałem, że lubię ten język, tak samo jak lubię hiszpański czy włoski. W mojej obronie stanęli z kolei studenci z Galicji, która znajduje się w podobnej jak Katalonia sytuacji społeczno-politycznej. Niestety w Hiszpanii bardzo powszechnym zjawiskiem jest tak zwana "katalanofobia". Brzmi to komicznie, ale jest to smutna prawda - spora część hiszpańskiej populacji nie rozumie, iż żyje w kraju wielokulturowym. Od tamtej rozmowy minęło już wiele lat, a jeszcze wiele razy spotkałem się z absurdalnymi zarzutami w stronę Katalończyków czy Basków, którzy wobec takiej wrogości nie zawsze czują się w Hiszpanii jak we własnym domu.
Tak w skrócie, z mojego punktu widzenia wygląda lingwistyczne zamieszanie w autonomicznym regionie Katalonii. Żałuję, że te dwa piękne języki zostały ze sobą skonfrontowane. Wydaje mi się przykre, iż język jest utożsamiany z polityką, a jego użycie decyduje o szacunku jakim darzymy drugiego człowieka. Jest to poniekąd nieuniknione w tak złożonej rzeczywistości jak hiszpańska. Natomiast przetrwanie katalońskiego, przez tyle wieków broniącego się przed wpływem dominującej kultury hiszpańskiej, uważam za dobry znak i przykład dla wielu innych mniejszości narodowych na całym świecie. Języki nie muszą zanikać. I nie powinny.
Utożsamianie obu języków z polityką jest nieuniknione. Jak sam Filipie napisałeś, wujaszek Franco zakazał używania języka katalońskiego biorąc hiszpański jako oręż walki. Ta decyzja jest kluczowa dla współczesności i na zmiany w tej kwestii się nie zanosi. Przyznam, jestem Katalanofilem i mam ogromny szacunek dla katalońskiej kultury i języka i znajduję powody dla których mogę zrozumieć zachowanie niektórych rdzennych mieszkańców. Nacjonalizm to naturalne zjawisko w środowiskach, które przez lata były dyskryminowane i tępione za ich odmienność. O ile dobrze pamiętam, to działania Generalitatu w zakresie nauczania języka były takie, by rozszerzyć nauczanie katalońskiego w szkołach kosztem godzin kastylijskiego. Utrzymało się to? Pozdrawiam :)
ResponderEliminarO ile dobrze mi wiadomo to wszystkie przedmioty w szkołach są po katalońsku, a język hiszpański jest nauczany prawie jak język obcy. Poproszę znajomych o potwierdzenie tego bo słyszałem 2 sprzeczne wersje. Ta druga mówi, że szkoły oferują zajęcia w obu językach. Ja też jestem miłośnikiem Katalonii, jej kultury i języka. Rozumiem kataloński separatyzm jako reakcję na wcześniej doznane krzywdy oraz ciągłą dominację stolicy, kultury hiszpańskiej i języka hiszpańskiego. Jednocześnie uważam, że dwujęzyczność jest dla Katalończyków ogromną zaletą i daje im dużą przewagę np. w nauce języków obcych. Hiszpanie są dosyć słabi w tej materii, ale Katalończycy, Baskowie czy Galisyjczycy radzą sobie trochę lepiej.
ResponderEliminarNie no, to oczywiste :)Zwłaszcza współcześnie, dwujęzyczność jest ogromną zaletą. Pamiętam jedną dość zabawną i wymowną sytuację z filmu l'Auberge Espagnole gdzie Erasmusowcy uczęszczali na wykład na Universitat i ogromnie narzekali na kataloński język wykładowy, a gdy poszli się wyżalić prowadzącemu to się obszedł z nimi bez sentymentu :] Bardzo mnie razi gdy postronni ludzie mówią o "pięknym hiszpańskim mieście, Barcelonie". Z formalnego punktu widzenia da się to obronić, ale gdy zainteresowani się wybiorą do miasta, to nawet nie schodząc z utartych szlaków mogą się zdziwić. Jestem zainteresowany nauką katalońskiego, bo póki co to jedynie nauka ze słuchu z TV3, czytanie La Vanguardii itp. Usilnie poszukuję w Warszawie lekcji.
ResponderEliminarNa Twoim miejscu nawiązałbym kontakty wśród Erasmusów, na pewno ktoś będzie z Katalonii albo chociaż Balearów lub Walencji. Ja w ten sposób po powrocie z Erasmusa z Vigo co roku znajdowałem ludzi do rozmów po galisyjsku :) A naukę katalońskiego zacząłem dzięki koledze, który polecił mi swojego znajomego Katalończyka w Sopocie. Dziś mówię już całkiem nieźle, ale wciąż czeka mnie wiele nauki. Zwłaszcza słownictwa. Dlatego czytam gazety, artykuły w Ara.cat, oglądam TV3 i staram się mówić na ulicach po katalońsku zamiast iść na łatwiznę i zwracać się do ludzi po kastylijsku. Powodzenia w nauce, na pewno kogoś znajdziesz w Warszawie!
ResponderEliminarNie wiem jak to jest w praktyce, gdyż ja uczę się języka hiszpańskiego w https://lincoln.edu.pl/warszawa/jezyk-hiszpanski i tak do końca jeszcze nie wiem jakie są różnice pomiędzy katalońskim i hiszpańskim. Zakładam, że chodzi tu o swego rodzaju gwarę i naleciałości jak akcent itp. Oczywiście z miłą chęcią bym się dowiedział.
ResponderEliminarKataloński nie jest gwarą tylko językiem, o innej gramatyce, fonetyce i słownictwie. Jeśli już musimy porównywać to różnica jest taka jak między językiem polskim a chorwackim, lub francuskim i włoskim: językami z tej samej rodziny, lecz odrębnymi.
EliminarEste comentario ha sido eliminado por el autor.
ResponderEliminarSzczerze mówiąc nigdy nie miałem do czynienia z językiem katalońskim. Mimo wszystko ja zapisałem się na indywidualny kurs języka obcego https://lincoln.edu.pl/warszawa/blog/indywidualne-kursy-jezyka-obcego ale moim wyborem jest język angielski. Może jak dobrze go poznam to wtedy zdecyduję się na kataloński.
ResponderEliminarNiestety nie miałam jeszcze okazji aż tak zagłębić się w język hiszpański, aby widzieć różnice pomiędzy hiszpańskim, a katalońskim. Ja na ten moment staram się samodzielnie uczyć hiszpańskiego i chętnie robię to z https://www.jezykiobce.pl/33-hiszpanski gdzie jest cała masa różnych podręczników czy kursów do nauki tego języka obcego.
ResponderEliminar