Las Palmas - Celta: 'Fair play' na trybunach i nokaut w 90 minucie

Estadio de Gran Canaria
Pretekstem do podróży na Gran Canarię był mecz mojej Celty Vigo przeciwko lokalnej drużynie - Unión Deportiva Las Palmas, na który wybrałem się wraz z dwoma kolegami. Obiekt beniaminka, Estadio de Gran Canaria, znajduje się w pewnej odległości od centrum miasta, w dzielnicy Siete Palmas. Jest to stadion zainaugurowany w roku 2003, o pojemności 32 tysięcy osób. Zastąpił on stary Estadio Insular, który z kolei został przemianowany na park (Zdjęcia pod tekstem). Tam gdzie dziś rosną drzewa i kwiaty, w latach 1997-1999 kanaryjską publiczność czarował Wojciech Kowalczyk. Estadio de Ganaria posiada zadaszenie jedynie nad jedną z trybun, podczas gdy większość kibiców cieszy się promieniami słońca lub przemaka do suchej nitki, w zależności od pogody. Położony jest w głębokiej na około 15-20 metrów niszy, czym przypomina nieco stare stadiony w Polsce, budowane często na wałach ziemnych lub w takich samych niszach. Nieduże nachylnie trybun sprawia, że stadion wydaje się bardzo rozległy.

Mecz rozpoczynał się o godzinie 18:15, lecz półtorej godziny wcześniej wokół stadionu panowała już podniosła atmosfera. Grupki kibiców w żółtych koszulkach stawały się coraz liczniejsze, a parking przy stadionie zapełniał się w ekspresowym tempie. Powrót do pierwszej ligi po 13 sezonach w drugiej i trzeciej kategorii z pewnością motywuje w tym sezonie kibiców z Gran Canarii, którzy zazwyczaj w ilości kilkunastu tysięcy stawiają się na trybunach. Pod stadionem w końcu natrafiliśmy na niebieskie koszulki i szaliki Celty - kibiców z Galicji było około 30. Jeden z nich, mężczyzna po 50-tce, który przyleciał na mecz z żoną i dwoma dorosłymi synami, zaproponował nam dwa darmowe bilety na sektor gości. Musieliśmy dokupić tylko jeden, który kosztował 60 euro, więc złożyliśmy się po 20. Najtańsze wejściówki kosztowały 25 euro, ale były one na inną trybunę, naprzeciw sektora gości. Odwdzięczyliśmy się naszemu dobroczyńcy piwem i kieliszkiem rumu. Okazało się, że jest on przyjacielem trenera Berizzo jeszcze z czasów gdy Argentyńczyk był piłkarzem klubu z Vigo. Wejściówki na mecz z Las Palmas były właśnie w prezencie od trenera, więc możemy się pochwalić, że spotkanie obejrzeliśmy zaproszeni przez 'Toto' Berizzo :) 


Grupka kibiców Celty przed stadionem Las Palmas
Jeszcze przed wejściem na stadion zrobiliśmy sobie kilka zdjęć z wyjazdową ekipą kibiców Celty. Jeden z nich opowiedział nam, że mieszka na Gran Canarii i niedawno założył lokalny fanclub, który prowadzi wraz z innymi Galisyjczykami zameldowanymi na Kanarach. Na 20 minut przed rozpoczęciem spotkania weszliśmy na stadion. Okazało się, że sektor gości nie był w ogóle odgrodzony i znajdował się na samym dole trybuny, tuż przy boisku. Po prawej stronie, na sąsiedniej trybunie, ulokowała się grupa najbardziej żywiołowo dopingujących fanów Las Palmas, a w naszej strefie również nie brakowało osób w żółtych koszulkach. Jeden z nich usiadł tuż za nami i przez pięć minut skarżył się, że zasłaniamy mu boisko, po czym zrezygnowany przesiadł się kilka rzędów wyżej. Oprócz tej drobnej scysji z kanaryjskim marudą, relacje z fanami gospodarzy były doskonałe. Kilka razy powtarzyliśmy okrzyk kibiców Las Palmas, "Pio Pio", który teoretycznie jest onomatopeją na ćwierkanie kanarka, na co fani reagowali oklaskami. Po bramkach Las Palmas również my przyłączyliśmy się do świętowania, czego nie widziałem wcześniej na żadnym meczu. Relacje z kanaryjskimi kibicami układały się świetnie, nie odczułem z ich strony żadnej wrogości.

Gorzej niż na trybunach, wiodło się Celcie na boisku. Po wyeliminowaniu Atlético w Pucharze Króla (0:0 w Vigo i 3:2 w Madrycie) i awansie do półfinału, 'Celestes' wyszli na boisko nieco zrelaksowani. Z perspektywy czasu (piszę te słowa ponad 2 miesiące po meczu) wiemy już jak trudnym terenem jest w tym sezonie Estadio de Gran Canaria, wszak do ostatniego gwizdka sędziego męczyły się tu zarówno Real Madryt jak i Barcelona, a Sevilla przegrała nawet 2:0. Kanaryjczycy pokazali też kawał dobrego futbolu w meczach z drużynami z niższej półki: Granadą (4:1) i Getafe (4:0), a ostatnio zaczęli nawet wygrywać na wyjeździe - 0:1 z Villarreal i Real Sociedad, 1:3 z Deportivo A Coruña. Pomijając weterana Juana Carlosa Valerona, Las Palmas jest drużyną bez większych gwiazd, choć w tym sezonie możnaby wyróżnić choćby brazylijskiego napastnika Williana José lub trudnego do upilnowania skrzydłowego Jonathana Vierę. Obrona dowodzona przez trzech kapitanów wygląda coraz solidniej, mimo problemów na początku sezonu. Imponująca jest liczba wychowanków w kadrze pierwszej drużyny - jest ich aż 15! Futbol preferowany przez trenera Quique Setiena jest ofensywny i przyjemny dla oka jak na drużynę z dolnej części tabeli. Podsumowując tę analizę: Jak na skromny budżet i pierwszy sezon w Primera División, Las Palmas to całkiem ciekawa drużyna.


Kibice Celty obserwujący w napięciu nerwową końcówkę meczu
Mecz jednak zaczął się bardzo dobrze dla drużyny z Galicji, która zaczęła z dużą pewnością siebie i objęła prowadzenie już w 4 minucie. Bramkę po kontrataku strzelił Belg Bongonda. Celta prowadziła grę od samego początku, choć to Las Palmas dzięki kilku szybkim kontratakom zdołało stworzyć sobie groźniejsze sytuacje. Po bramce na 0:1 gospodarze trafili w poprzeczkę. Nasz napastnik, Orellana, został złapany na spalonym w doskonałej sytuacji bramkowej, a po meczu okazało się, że sędzia liniowy pomylił się w tej sytuacji. Również przy bramce wyrównującej mecz sędzia pomylił się dyktując karny za bardzo dyskusyjną rękę Gustavo Cabrala w polu karnym. Jonathan Viera wykazał się zimną krwią i strzelił bezbłędnie tuż przy słupku. Bez kontuzjowanego Nolito i nowego lidera drugiej linii, Marcelo Diaza, Celta nie zdołała przestraszyć gospodarzy po gwizdku na przerwę nie byłem wcale pewny czy uda się wywieźć jakieś punkty z Gran Canarii.

Druga odsłona meczu była dość wyrównana, choć nieco lepiej prezentowała się drużyna gospodarzy, w której wyróżniali się świetnie technicznie pomocnicy Tana i Roque Mesa. Obaj wychowankowie Las Palmas czuli się doskonale w środku pola, znajdując miejsce do rozgrywania i tworząc okazje bramkowe napastnikom. Viera i Wakaso bez przerwy nękali bocznych obrońców Celty. W końcu o losie drużyny Berizzo przesądziła czerwona kartka dla Orellany za rzekomą próbę wymuszenia rzutu karnego. Powtórki znów każą wątpić w słuszność tej decyzji, o czym napisał nawet w swojej pomeczowej relacji dziennikarz 'Marci' - wydaje się, że Orellana przewrócił się bez zamiaru oszukania sędziego i natychmiast wstał, aby kontynuować grę.

W dziesiątkę Celta nie była już w stanie przeciwstawić się grającym z dużą pewnością siebie gospodarzom. Końcówka meczu była niezwykle nerwowa i miałem wrażenie, że mecz przegramy. Już po 90 minucie Willian José, po podaniu Roque Mesy, strzelił na 2:1 dla Las Palmas. Stadion wprost eksplodował z radości, a w sektorze gości spontanicznie przyłączyliśmy się do 'fiesty', mimo oczywistego rozczarowania. Zapewne inaczej zareagowalibyśmy, gdyby nie był to zwykły ligowy mecz i w mniej komfortowej sytuacji w tabeli. Mimo wszystko, reakcja kibiców Celty jest godna podziwu w obliczu porażki. Z pewnością fani niejednej drużyny nie potrafiliby się odpowiednio zachować w podobnej sytuacji. Po ostatnim gwizdku sędziego kilku Kanaryjczyków pogratulowało nam awansu do półfinału Copa del Rey. Kibiców Las Palmas zapamiętam z bardzo dobrej strony i z chęcią wrócę kiedyś na Estadio de Gran Canaria, gdzie bardzo przyjemnie ogląda się widowiska piłkarskie.

Zapraszam do obejrzenia piłkarskich zdjęć z Gran Canarii poniżej:

Stary stadion UD Las Palmas - Estadio Insular, obecnie przerobiony na park.

Ważne momenty i postaci w historii UD Las Palmas, uwiecznione na zdjęciach (Estadio Insular)

Stary stadion UD Las Palmas - Estadio Insular, obecnie przerobiony na park.

Stary stadion UD Las Palmas - Estadio Insular, obecnie przerobiony na park.

Stary stadion UD Las Palmas - Estadio Insular, obecnie przerobiony na park.

Stary stadion UD Las Palmas - Estadio Insular, obecnie przerobiony na park.

Stary stadion UD Las Palmas - Estadio Insular, obecnie przerobiony na park.

Nazwisko byłego reprezentanta Polski, Wojciecha Kowalczyka, na tablicy upamiętniającej byłych piłkarzy Las Palmas

Stary stadion UD Las Palmas - Estadio Insular, obecnie przerobiony na park.

Oczekując na wejście na Estadio de Gran Canaria

Oczekując na wejście na Estadio de Gran Canaria

Trybuna kryta na Estadio de Gran Canaria

W trakcie meczu

Kibice Celty, oglądający mecz na stojąco.

Właścicielka jednego z barów w Las Palmas pozuje z nami i herbem Barcelony

Z moimi towarzyszami podróży przed meczem Barçy z Atlético Madryt

Comentarios

Entradas populares de este blog

Język kataloński w teorii i praktyce

Katalończycy tłumaczą: Skąd ten separatyzm?

Podatki Leo Messiego - Kto stoi za oskarżeniem?

Diada 2014: V jak "votar". Katalonia chce głosować.

Bye Bye Barcelona - Dokument o turystyce masowej w Barcelonie

Nerwowa cisza przed burzą: Referendum 1-O w Katalonii

Festa Major de Gràcia - święto Gràcii

Walencja: Wizyta u kuzynów z południa

Dzień hiszpańskości w stolicy Katalonii

Some Indian movies on women's rights