Las Palmas - Celta: 'Fair play' na trybunach i nokaut w 90 minucie
Estadio de Gran Canaria |
Mecz rozpoczynał się o godzinie 18:15, lecz półtorej godziny wcześniej wokół stadionu panowała już podniosła atmosfera. Grupki kibiców w żółtych koszulkach stawały się coraz liczniejsze, a parking przy stadionie zapełniał się w ekspresowym tempie. Powrót do pierwszej ligi po 13 sezonach w drugiej i trzeciej kategorii z pewnością motywuje w tym sezonie kibiców z Gran Canarii, którzy zazwyczaj w ilości kilkunastu tysięcy stawiają się na trybunach. Pod stadionem w końcu natrafiliśmy na niebieskie koszulki i szaliki Celty - kibiców z Galicji było około 30. Jeden z nich, mężczyzna po 50-tce, który przyleciał na mecz z żoną i dwoma dorosłymi synami, zaproponował nam dwa darmowe bilety na sektor gości. Musieliśmy dokupić tylko jeden, który kosztował 60 euro, więc złożyliśmy się po 20. Najtańsze wejściówki kosztowały 25 euro, ale były one na inną trybunę, naprzeciw sektora gości. Odwdzięczyliśmy się naszemu dobroczyńcy piwem i kieliszkiem rumu. Okazało się, że jest on przyjacielem trenera Berizzo jeszcze z czasów gdy Argentyńczyk był piłkarzem klubu z Vigo. Wejściówki na mecz z Las Palmas były właśnie w prezencie od trenera, więc możemy się pochwalić, że spotkanie obejrzeliśmy zaproszeni przez 'Toto' Berizzo :)
Grupka kibiców Celty przed stadionem Las Palmas |
Gorzej niż na trybunach, wiodło się Celcie na boisku. Po wyeliminowaniu Atlético w Pucharze Króla (0:0 w Vigo i 3:2 w Madrycie) i awansie do półfinału, 'Celestes' wyszli na boisko nieco zrelaksowani. Z perspektywy czasu (piszę te słowa ponad 2 miesiące po meczu) wiemy już jak trudnym terenem jest w tym sezonie Estadio de Gran Canaria, wszak do ostatniego gwizdka sędziego męczyły się tu zarówno Real Madryt jak i Barcelona, a Sevilla przegrała nawet 2:0. Kanaryjczycy pokazali też kawał dobrego futbolu w meczach z drużynami z niższej półki: Granadą (4:1) i Getafe (4:0), a ostatnio zaczęli nawet wygrywać na wyjeździe - 0:1 z Villarreal i Real Sociedad, 1:3 z Deportivo A Coruña. Pomijając weterana Juana Carlosa Valerona, Las Palmas jest drużyną bez większych gwiazd, choć w tym sezonie możnaby wyróżnić choćby brazylijskiego napastnika Williana José lub trudnego do upilnowania skrzydłowego Jonathana Vierę. Obrona dowodzona przez trzech kapitanów wygląda coraz solidniej, mimo problemów na początku sezonu. Imponująca jest liczba wychowanków w kadrze pierwszej drużyny - jest ich aż 15! Futbol preferowany przez trenera Quique Setiena jest ofensywny i przyjemny dla oka jak na drużynę z dolnej części tabeli. Podsumowując tę analizę: Jak na skromny budżet i pierwszy sezon w Primera División, Las Palmas to całkiem ciekawa drużyna.
Kibice Celty obserwujący w napięciu nerwową końcówkę meczu |
Druga odsłona meczu była dość wyrównana, choć nieco lepiej prezentowała się drużyna gospodarzy, w której wyróżniali się świetnie technicznie pomocnicy Tana i Roque Mesa. Obaj wychowankowie Las Palmas czuli się doskonale w środku pola, znajdując miejsce do rozgrywania i tworząc okazje bramkowe napastnikom. Viera i Wakaso bez przerwy nękali bocznych obrońców Celty. W końcu o losie drużyny Berizzo przesądziła czerwona kartka dla Orellany za rzekomą próbę wymuszenia rzutu karnego. Powtórki znów każą wątpić w słuszność tej decyzji, o czym napisał nawet w swojej pomeczowej relacji dziennikarz 'Marci' - wydaje się, że Orellana przewrócił się bez zamiaru oszukania sędziego i natychmiast wstał, aby kontynuować grę.
W dziesiątkę Celta nie była już w stanie przeciwstawić się grającym z dużą pewnością siebie gospodarzom. Końcówka meczu była niezwykle nerwowa i miałem wrażenie, że mecz przegramy. Już po 90 minucie Willian José, po podaniu Roque Mesy, strzelił na 2:1 dla Las Palmas. Stadion wprost eksplodował z radości, a w sektorze gości spontanicznie przyłączyliśmy się do 'fiesty', mimo oczywistego rozczarowania. Zapewne inaczej zareagowalibyśmy, gdyby nie był to zwykły ligowy mecz i w mniej komfortowej sytuacji w tabeli. Mimo wszystko, reakcja kibiców Celty jest godna podziwu w obliczu porażki. Z pewnością fani niejednej drużyny nie potrafiliby się odpowiednio zachować w podobnej sytuacji. Po ostatnim gwizdku sędziego kilku Kanaryjczyków pogratulowało nam awansu do półfinału Copa del Rey. Kibiców Las Palmas zapamiętam z bardzo dobrej strony i z chęcią wrócę kiedyś na Estadio de Gran Canaria, gdzie bardzo przyjemnie ogląda się widowiska piłkarskie.
Zapraszam do obejrzenia piłkarskich zdjęć z Gran Canarii poniżej:
Stary stadion UD Las Palmas - Estadio Insular, obecnie przerobiony na park. |
Ważne momenty i postaci w historii UD Las Palmas, uwiecznione na zdjęciach (Estadio Insular) |
Stary stadion UD Las Palmas - Estadio Insular, obecnie przerobiony na park. |
Stary stadion UD Las Palmas - Estadio Insular, obecnie przerobiony na park. |
Stary stadion UD Las Palmas - Estadio Insular, obecnie przerobiony na park. |
Stary stadion UD Las Palmas - Estadio Insular, obecnie przerobiony na park. |
Stary stadion UD Las Palmas - Estadio Insular, obecnie przerobiony na park. |
Nazwisko byłego reprezentanta Polski, Wojciecha Kowalczyka, na tablicy upamiętniającej byłych piłkarzy Las Palmas |
Stary stadion UD Las Palmas - Estadio Insular, obecnie przerobiony na park. |
Oczekując na wejście na Estadio de Gran Canaria |
Oczekując na wejście na Estadio de Gran Canaria |
Trybuna kryta na Estadio de Gran Canaria |
W trakcie meczu |
Kibice Celty, oglądający mecz na stojąco. |
Właścicielka jednego z barów w Las Palmas pozuje z nami i herbem Barcelony |
Z moimi towarzyszami podróży przed meczem Barçy z Atlético Madryt |
Comentarios
Publicar un comentario