W pustyni i w puszczy, Murzynek Bambo: Kanon lektur szkolnych a wzorce kolonialne i rasistowskie

Rzadko kiedy spotykam się w polskiej prasie oraz polskim internecie z krytyką polskiego wkładu w kulturę białej supremacji, którego istnienie jest dla mnie czymś oczywistym. Za każdym razem gdy ktoś publicznie wypomina Polakom rasizm czy antysemityzm, spada na niego lub nią fala ataków ze strony urażonych ludzi, którzy z jakiegoś powodu czują się atakowani. Wiele razy spierałem się z takimi ludźmi na przykład o utwory literackie, które w sposób stereotypowy ujmują postacie innej rasy niż biała. Często słyszałem lub czytałem opinie, że wiersze takie jak Murzynek bambo to niewinne rymowanki. Te osoby, oczywiście białe, na pewno nie wiedzą jak to jest kiedy dzieci w szkole określają w ten sposób kolegę lub koleżankę o ciemniejszej skórze, dla której konsekwencje tej niewinnej rymowanki są niestety poważne.

Jako osoba dotkięta w przeszłości rasizmem nie oczekiwałem zrozumienia problemu ze strony polskich dziennikarzy i polityków, ale okazało się, że się myliłem. Kilka dni temu pozytywnie zaskoczył mnie tekst w 'Krytyce Politycznej' o klasyku polskiej literatury W pustyni i w puszczy Henryka Sienkiewicza. Autor artykułu, poseł Lewicy Maciej Gdula, proponuje usunięcie powieści z kanonu lektur lub też krytyczna analizę popularnej powieści. Wiele osób się oburzy nawet nie biorąc pod uwagę faktu, że lista lektur podlega ciągłej rewizji i z różnych przyczyn wypadło z niej już bardzo wiele tytułów, w tym również bardzo popularne tytuły. Obie opcje zaproponowane przez autora artykułu wydają mi się rozsądne i warto byłoby się nad nimi zastanowić.

Oczywiście wiersz Tuwima i W Pustyni i w Puszczy nie są głównym źródłem rasizmu jako ideologii. Sienkiewicz i Tuwim być może świadomie nie mieli na celu pokazania wyższości białych nad czarnymi, choć zapewne w głębi duszy byli o niej przekonani, prawdopodobnie tak jak większość ówczesnych Europejczyków. Problem rasizmu jest jednak znacznie poważniejszy niż dziecięce wyzwiska w szkole. Teksty które tworzą kanon lektur szkolnych mają spory wpływ na kształtowanie świadomości młodego pokolenia. To prawda, że wpływ na niego mają też internet czy telewizja, ale szkoła jest wciąż bardzo ważnym elementem w tym procesie. 

Oprócz przekazywania wiedzy, edukacja powinna polegać również na nauczaniu pewnych wartości i przygotowaniu do życia w społeczeństwie. Jeśli w XXI wieku w dalszym ciągu szkolną lekturą jest powieść, która utrwala wzorce kolonialne i rasistowskie, to niestety nie możemy oczekiwać, że rasizm w Polsce zostanie łatwo przezwyciężony. Jeśli utwory o takim przekazie mają być w kanonie lektur szkolnych, to wydaje mi się niebezpieczne nauczanie ich bez zwracania uwagi na kontekst i szkodliwość kolonialnej i rasistowskiej perspektywy. Niestety rządzącej Polską prawicy wcale nie zależy na zwalczaniu rasizmu i białej supremacji.

Lektuy z osobna nie są źródłem ideologii supremacji białego człowieka, ale ich obecność w kanonie lektur szkolnych w połączeniu z całkowitym brakiem różnorodności kulturowej prowadzą tylko do utrwalenie kolonialnych i rasistowskich stereotypów, których pozbycie się zajmuje lata i wymaga czasami ciężkiej pracy u podstaw. Dzisiaj polskim dzieciom poleca się na przykład idealizującego kolonialną wizję Indii Kiplinga. Na liście lektur widnieje też Mark Twain, którego obraz białych i czarnych mimo najlepszych intencji jest bardzo stereotypowy. Nie brakuje Winnetou Karola Maya czy mojego ulubionego pisarza we wczesnym dzieciństwie, Alfreda Szklarskiego.

Nie mam problemu z czytaniem tych pisarzy, których bardzo cenię, ale wszyscy pokazują kultury nie europejskie bądź mniejszości rasowe z punktu widzenia kolonialnego i eurocentrycznego. Dla przeciwwagi wypadałoby włączyć do kanonu lektur na przykład znakomitą afroamerykańską pisarkę Toni Morrison, Salmana Rushdiego lub Arundhati Roy z Indii, Chinua Achebe z Nigerii czy Orhana Pamuka z Turcji. Kandydatów i kandydatek nie brakuje, trzeba tylko się otworzyć na odmienność. Na pewno trudno jest sporządzić taką listę lektur i wielu wybitnych pisarzy i pisarek znajdzie się poza nią, ale brak różnorodności w obecnym wyborze lektur mocno rzuca się w oczy.

Poza literaturą typowo kolonialną i eurocentryczną, widzę na liście lektur sporo analizy fragmentów Biblii, co ma sens nawet dla mnie, agnostyka. W końcu święta księga chrześcijaństwa wpłynęła na niezliczone pokolenia twórców aż po dziś dzień, a jej znajomość jest niezwykle pomocna w czytaniu europejskiej literatury, nawet tej całkowicie świeckiej. Ale gdzie jest miejsce na chociażby skrótowe omówienie innych religi? Pomijając już religie, dlaczego brakuje naszej niedawnej noblistki Olgi Tokarczuk? Wątpliwości co do wyboru lektur szkolnych mam wiele, ale niestety jest to wszystko celowym zabiegiem mającym na celu wychowanie kolejnych pokoleń w duchu konserwatywnym, w przekonaniu o wyższości kultury polskiej i europejskiej nad pozostałymi. Jak wobec tego możemy skutecznie walczyć z rasizmem? Niestety wypadałoby zacząć od reform w systemie edukacji, ale za obecnego rządu to tylko marzenie ściętej głowy...

Comentarios

Entradas populares de este blog

Język kataloński w teorii i praktyce

Katalończycy tłumaczą: Skąd ten separatyzm?

Podatki Leo Messiego - Kto stoi za oskarżeniem?

Diada 2014: V jak "votar". Katalonia chce głosować.

Bye Bye Barcelona - Dokument o turystyce masowej w Barcelonie

Nerwowa cisza przed burzą: Referendum 1-O w Katalonii

Festa Major de Gràcia - święto Gràcii

Dzień hiszpańskości w stolicy Katalonii

Some Indian movies on women's rights

Walencja: Wizyta u kuzynów z południa