Levante UD - Celta de Vigo (Pierwsza kolejka ligi)
Oficjalnie celem mojej podróży do Walencji pod koniec sierpnia był mecz Levante z Celtą, moją drugą ulubioną drużyną. Na położony w dzielnicy Orriols stadion Ciutat de València wybrałem się na kilka godzin przed meczem, aby zakupić bilet na sektor gości. Najłatwiej na stadion dojechać metrem, a następnie tramwajem numer 6, który zatrzymuje się na przystanku 'Estadi del Llevant'. Bilet kupiłem bez problemu, jako że obiekt o pojemności ponad 25 tysięcy osób, zapełnia się rzadko. Jak się później okazało, na inaugurację sezonu 2015/2016 wybrało się jedynie około 10 tysięcy kibiców drużyny "granota" (po katalońsku "żaba").
Ciutat de València został wybudowany w 1969, lecz z zewnątrz, w porównaniu z Camp Nou (rocznik 1957), sprawia wrażenie znacznie starszego. Z kolei sklep "granotas" wygląda bardzo nowocześnie i oferuje całkiem sporą gamę produktów z herbem Levante i w klubowych barwach, przyjemnie kojarzących się z FC Barcelona. Przed meczem wybrałem się jeszcze na obiad do pobliskiego baru "Avenida", prowadzonego przez rodzinę kibicującą Levante. Jeśli kiedyś odwiedzicie Walencję i będziecie w okolicy Ciutat de València, polecam ten bar w szczególności ze względu na świetne kanapki (bocatas) i kibicowski klimat.
Kilka godzin później w sektorze gości przywitała mnie już grupka kibiców z Galicji - około 20 osób rozsianych po trybunie. Stadion Levante prezentuje się ciekawiej wewnątrz niż z poziomu ulicy, a łagodnie nachylone trybuny w barwach klubowych wizualnie nieco go powiększają. Jak już wyżej wspomniałem, Ciutat de València nie wypełnił się nawet w połowie na inaugurację sezonu, co nie dziwi, biorąc pod uwagę, że zdecydowana większość walencyjczyków kibicuje raczej lokalnemu rywalowi – Valencia CF. Wielu fanów zapewne nie wierzy też specjalnie w udany sezon swojej drużyny, która straciła kilku kluczowych piłkarzy, m.in. najlepszego strzelca Davida Barrala. Z kolei sezon wcale nie musi zakończyć się klęską jeśli szybko zaaklimatyzują się nowe nabytki takie jak Nabil Ghilas (z FC Porto), Deyverson (Kupiony z Belenenses za 2 miliony €) czy też Ángel Trujillo (1 milion €) i Verza z Almerii.
Real Club Celta de Vigo
Gospodarzom przyszło się jednak zmierzyć z rywalem ambitnym i świetnie poukładanym. Celta to drużyna bardzo młoda - żaden z jej piłkarzy nie przekracza 30 roku życia. Trenerem jest również młody były piłkarz ‘celestes’ - Eduardo 'Toto' Berizzo, który fachu uczył się u samego Marcelo Bielsy jako jego asystent w reprezentacji Chile. Obok Taty Martino czy Jorge Sampaolego, który wygrał w tym roku Copa América z reprezentacją Chile, Berizzo jest jednym z najzdolniejszych przedstawicieli tzw "szkoły Bielsy". Trenerzy wyznający tę ideę szkoleniową cenią sobie posiadanie piłki i zdecydowanie preferują odważną i otwartę grę niż taktykę defensywną i kontrataki.
Celta Berizzo gra w systemie 4-3-3, a typowa wyjściowa jedenastka wygląda następująco:
Bramkarz: Sergio
Obrona: Hugo Mallo, Fontàs, Cabral, Jonny
Pomoc: Augusto Fernández, Wass, Pablo 'Tucu' Hernández
Atak: Nolito, Iago Aspas, Orellana
Gwiazdą jest niestrudzony drybler Nolito, który kilka sezonów zagrał w drugiej drużynie Barcelony, a obecnie jest jedną z wyróżniających się postaci całej ligi. Oprócz niego liderami drużyny są świetny technicznie Chilijczyk Orellana, oraz waleczny Augusto Fernández z Argentyny. Przed sezonem Celtę opuściło dwóch napastników już po 30-tce - Charles i Larrivey, których zastąpił wychowanek i ulubieniec kibiców Iago Aspas, oraz Szwed John Guidetti. Na tego ostatniego również mocno liczą galisyjscy fani, pamiętając, że kilka sezonów temu strzelił 20 bramek w lidze holenderskiej dla Feyenoordu, w tym hat-trick w klasyku przeciwko Ajaxowi. Guidetti nigdy nie przebił się do pierwszej drużyny Manchesteru City, klubu do którego przynależał do tej pory. W tym roku jako wolny zawodnik podpisał 5-letni kontrakt z klubem z Vigo. Nadzieje wiąże się też z wszechstronnym i wybieganym Duńczykiem Wassem, który ma zastąpić swojego rodaka Michaela Krohn-Delhi, od tego lata w Sevilli. Wass to pomocnik, którego moglibyśmy określić mianem "box to box", czyli pokrywającego obszar od własnego do przeciwnego pola karnego.
Warto wspomnieć, iż Celta jest jednym z najlepiej pracujących z młodzieżą klubów w Hiszpanii, dzięki czemu może poszczycić się liczbą 11 wychowanków w kadrze 1 zespołu. Przez ostatni rok galisyjczycy sprzedali do Valencii wybijających się wychowanków Yoela i Santiego Minę za łączną sumę 12 milionów €. Fani Barcelony z pewnością pamiętają też o bardzo dobrych relacjach łączących klub z Katalonii z Celtą, w wyniku czego na Estadio Balaidos występuje obecnie 4 piłkarzy z przeszłością w Barçy: Nolito, Fontàs, Carles Planas i Sergi Gòmez. Nie można też zapomnieć o kilku młodych i zdolnych obcokrajowcach, w szczególności Serbach Radoji i Draziciu, Belgu Théo Bongondzie i Gabończyku Levy Madindzie.
Pierwsze trzy punkty wracają do Vigo
Okazało się, że piłkarze mieli tak samo dużą ochotę do gry jak kibice do obejrzenia ciekawego widowiska. W przypadku pomocnika Levante Simão Mate zbytnia ochota do gry skończyła się niestety czerwoną kartką już w 5 minucie meczu. Gracz z Mozambiku dał się sprowokować Iago Aspasowi i wyleciał z boiska za niepotrzebne nadepnięcie galisyjczyka. Od tego czasu Celta przejęła absolutną kontrolę nad przebiegiem meczu, co udokumentowała bramką Orellany po świetnej akcji lewego obrońcy Jonny'ego Castro. Wcześniej sędzia nieprawidłowo anulował bramkę gospodarzy z powodu rzekomego faulu, którego w powtórkach się nie dopatrzyłem. 0:1 do przerwy i świetne nastroje na trybunie gości. W dodatku tuż po gwizdku na koniec 1 połowy do sektora policja wpuściła około 30-40 kibiców z Galicji. Pośród śmiechu i żartobliwych komentarzy usłyszałem, iż autobus fanów z Vigo został zatrzymany przez Guardia Civil i przeszukany. Agenci tejże Straży Obywatelskiej podobno uznali, iż jeden z kibiców ‘celestes’ planował zamach terrorystyczny. W końcu jednak fanom udało się dotrzeć na Ciutat de València, dzięki czemu doping w drugiej połowie był o wiele głośniejszy. Na przeciwnej trybunie dużo liczniejsi i wyposażeni w bębny fani Levante jednak nie pozwolili się przekrzyczeć.
Piłkarze ‘celestes’ niestety wyszli na drugą połowę zdekoncentrowani i po 10 minutach od gwizdka sędziego oddali Levante rzut wolny około 20 metrów od bramki Rubena (Drugi bramkarz Celty). Verza wykorzystał tę okazję posyłając piłkę ponad murem w samo okienko. Szaleństwo na trybunach i rozczarowanie w naszym sektorze. Ale chyba wszyscy przeczuwaliśmy, że mimo wszystko 3 punkty wrócą tej nocy do Galicji. Piłka była cały czas w posiadaniu Celty, a miejscowi piłkarze prawie nie przekraczali linii środkowej boiska. Wreszcie w 77 minucie akcja kombinacyjna Daniela Wassa z Orellaną na prawym skrzydle zakończyła się płaskim podaniem wzdłuż bramki Chilijczyka. Iago Aspas nie trafił prawidłowo w piłkę z kilku metrów, lecz nabił nią obrońcę Levante Íñigo Lopeza i w ten sposób przyczynił się do zdobycia zwycięskiej bramki. Do końca meczu drużyna Berizzo nie pozwoliła już rywalom na zbyt wiele, a w doliczonym czasie gry ‘Tucu’ Hernández trafił jeszcze w słupek sprzed pola karnego. Nie był to jeszcze w wykonaniu Celty mecz, który nazwalibyśmy po hiszpańsku ‘partidazo’, czyli bliski doskonałości, ale pozwalał z nadzieją patrzeć w przyszłość.
Po meczu walencka policja przez ponad 10 minut trzymała nas w sektorze gości, oczekując na wyjście kibiców Levante. Było to dość absurdalne, ponieważ po wyjściu i tak wmieszaliśmy się w tłum zawiedzionych fanów ‘granotas’. Żadnych spięć między kibicami nie zauważyłem i przypominam sobie tylko jedno groźne spojrzenie ze strony faceta, który zresztą wyglądał groźnie niezależnie od spojrzenia. Lecz po latach tego szczegółu raczej nie będę pamiętać, a po bardzo udanym wyjeździe chętnie jeszcze na stadion Levante wrócę.
Poniżej jeszcze kilka zdjęć z wypadu na mecz:
Ciutat de València został wybudowany w 1969, lecz z zewnątrz, w porównaniu z Camp Nou (rocznik 1957), sprawia wrażenie znacznie starszego. Z kolei sklep "granotas" wygląda bardzo nowocześnie i oferuje całkiem sporą gamę produktów z herbem Levante i w klubowych barwach, przyjemnie kojarzących się z FC Barcelona. Przed meczem wybrałem się jeszcze na obiad do pobliskiego baru "Avenida", prowadzonego przez rodzinę kibicującą Levante. Jeśli kiedyś odwiedzicie Walencję i będziecie w okolicy Ciutat de València, polecam ten bar w szczególności ze względu na świetne kanapki (bocatas) i kibicowski klimat.
Kilka godzin później w sektorze gości przywitała mnie już grupka kibiców z Galicji - około 20 osób rozsianych po trybunie. Stadion Levante prezentuje się ciekawiej wewnątrz niż z poziomu ulicy, a łagodnie nachylone trybuny w barwach klubowych wizualnie nieco go powiększają. Jak już wyżej wspomniałem, Ciutat de València nie wypełnił się nawet w połowie na inaugurację sezonu, co nie dziwi, biorąc pod uwagę, że zdecydowana większość walencyjczyków kibicuje raczej lokalnemu rywalowi – Valencia CF. Wielu fanów zapewne nie wierzy też specjalnie w udany sezon swojej drużyny, która straciła kilku kluczowych piłkarzy, m.in. najlepszego strzelca Davida Barrala. Z kolei sezon wcale nie musi zakończyć się klęską jeśli szybko zaaklimatyzują się nowe nabytki takie jak Nabil Ghilas (z FC Porto), Deyverson (Kupiony z Belenenses za 2 miliony €) czy też Ángel Trujillo (1 milion €) i Verza z Almerii.
Real Club Celta de Vigo
Gospodarzom przyszło się jednak zmierzyć z rywalem ambitnym i świetnie poukładanym. Celta to drużyna bardzo młoda - żaden z jej piłkarzy nie przekracza 30 roku życia. Trenerem jest również młody były piłkarz ‘celestes’ - Eduardo 'Toto' Berizzo, który fachu uczył się u samego Marcelo Bielsy jako jego asystent w reprezentacji Chile. Obok Taty Martino czy Jorge Sampaolego, który wygrał w tym roku Copa América z reprezentacją Chile, Berizzo jest jednym z najzdolniejszych przedstawicieli tzw "szkoły Bielsy". Trenerzy wyznający tę ideę szkoleniową cenią sobie posiadanie piłki i zdecydowanie preferują odważną i otwartę grę niż taktykę defensywną i kontrataki.
Celta Berizzo gra w systemie 4-3-3, a typowa wyjściowa jedenastka wygląda następująco:
Bramkarz: Sergio
Obrona: Hugo Mallo, Fontàs, Cabral, Jonny
Pomoc: Augusto Fernández, Wass, Pablo 'Tucu' Hernández
Atak: Nolito, Iago Aspas, Orellana
Gwiazdą jest niestrudzony drybler Nolito, który kilka sezonów zagrał w drugiej drużynie Barcelony, a obecnie jest jedną z wyróżniających się postaci całej ligi. Oprócz niego liderami drużyny są świetny technicznie Chilijczyk Orellana, oraz waleczny Augusto Fernández z Argentyny. Przed sezonem Celtę opuściło dwóch napastników już po 30-tce - Charles i Larrivey, których zastąpił wychowanek i ulubieniec kibiców Iago Aspas, oraz Szwed John Guidetti. Na tego ostatniego również mocno liczą galisyjscy fani, pamiętając, że kilka sezonów temu strzelił 20 bramek w lidze holenderskiej dla Feyenoordu, w tym hat-trick w klasyku przeciwko Ajaxowi. Guidetti nigdy nie przebił się do pierwszej drużyny Manchesteru City, klubu do którego przynależał do tej pory. W tym roku jako wolny zawodnik podpisał 5-letni kontrakt z klubem z Vigo. Nadzieje wiąże się też z wszechstronnym i wybieganym Duńczykiem Wassem, który ma zastąpić swojego rodaka Michaela Krohn-Delhi, od tego lata w Sevilli. Wass to pomocnik, którego moglibyśmy określić mianem "box to box", czyli pokrywającego obszar od własnego do przeciwnego pola karnego.
Warto wspomnieć, iż Celta jest jednym z najlepiej pracujących z młodzieżą klubów w Hiszpanii, dzięki czemu może poszczycić się liczbą 11 wychowanków w kadrze 1 zespołu. Przez ostatni rok galisyjczycy sprzedali do Valencii wybijających się wychowanków Yoela i Santiego Minę za łączną sumę 12 milionów €. Fani Barcelony z pewnością pamiętają też o bardzo dobrych relacjach łączących klub z Katalonii z Celtą, w wyniku czego na Estadio Balaidos występuje obecnie 4 piłkarzy z przeszłością w Barçy: Nolito, Fontàs, Carles Planas i Sergi Gòmez. Nie można też zapomnieć o kilku młodych i zdolnych obcokrajowcach, w szczególności Serbach Radoji i Draziciu, Belgu Théo Bongondzie i Gabończyku Levy Madindzie.
Pierwsze trzy punkty wracają do Vigo
Okazało się, że piłkarze mieli tak samo dużą ochotę do gry jak kibice do obejrzenia ciekawego widowiska. W przypadku pomocnika Levante Simão Mate zbytnia ochota do gry skończyła się niestety czerwoną kartką już w 5 minucie meczu. Gracz z Mozambiku dał się sprowokować Iago Aspasowi i wyleciał z boiska za niepotrzebne nadepnięcie galisyjczyka. Od tego czasu Celta przejęła absolutną kontrolę nad przebiegiem meczu, co udokumentowała bramką Orellany po świetnej akcji lewego obrońcy Jonny'ego Castro. Wcześniej sędzia nieprawidłowo anulował bramkę gospodarzy z powodu rzekomego faulu, którego w powtórkach się nie dopatrzyłem. 0:1 do przerwy i świetne nastroje na trybunie gości. W dodatku tuż po gwizdku na koniec 1 połowy do sektora policja wpuściła około 30-40 kibiców z Galicji. Pośród śmiechu i żartobliwych komentarzy usłyszałem, iż autobus fanów z Vigo został zatrzymany przez Guardia Civil i przeszukany. Agenci tejże Straży Obywatelskiej podobno uznali, iż jeden z kibiców ‘celestes’ planował zamach terrorystyczny. W końcu jednak fanom udało się dotrzeć na Ciutat de València, dzięki czemu doping w drugiej połowie był o wiele głośniejszy. Na przeciwnej trybunie dużo liczniejsi i wyposażeni w bębny fani Levante jednak nie pozwolili się przekrzyczeć.
Piłkarze ‘celestes’ niestety wyszli na drugą połowę zdekoncentrowani i po 10 minutach od gwizdka sędziego oddali Levante rzut wolny około 20 metrów od bramki Rubena (Drugi bramkarz Celty). Verza wykorzystał tę okazję posyłając piłkę ponad murem w samo okienko. Szaleństwo na trybunach i rozczarowanie w naszym sektorze. Ale chyba wszyscy przeczuwaliśmy, że mimo wszystko 3 punkty wrócą tej nocy do Galicji. Piłka była cały czas w posiadaniu Celty, a miejscowi piłkarze prawie nie przekraczali linii środkowej boiska. Wreszcie w 77 minucie akcja kombinacyjna Daniela Wassa z Orellaną na prawym skrzydle zakończyła się płaskim podaniem wzdłuż bramki Chilijczyka. Iago Aspas nie trafił prawidłowo w piłkę z kilku metrów, lecz nabił nią obrońcę Levante Íñigo Lopeza i w ten sposób przyczynił się do zdobycia zwycięskiej bramki. Do końca meczu drużyna Berizzo nie pozwoliła już rywalom na zbyt wiele, a w doliczonym czasie gry ‘Tucu’ Hernández trafił jeszcze w słupek sprzed pola karnego. Nie był to jeszcze w wykonaniu Celty mecz, który nazwalibyśmy po hiszpańsku ‘partidazo’, czyli bliski doskonałości, ale pozwalał z nadzieją patrzeć w przyszłość.
Po meczu walencka policja przez ponad 10 minut trzymała nas w sektorze gości, oczekując na wyjście kibiców Levante. Było to dość absurdalne, ponieważ po wyjściu i tak wmieszaliśmy się w tłum zawiedzionych fanów ‘granotas’. Żadnych spięć między kibicami nie zauważyłem i przypominam sobie tylko jedno groźne spojrzenie ze strony faceta, który zresztą wyglądał groźnie niezależnie od spojrzenia. Lecz po latach tego szczegółu raczej nie będę pamiętać, a po bardzo udanym wyjeździe chętnie jeszcze na stadion Levante wrócę.
Poniżej jeszcze kilka zdjęć z wypadu na mecz:
Bar Avenida |
"Ofiary" Eurolevante w Europa League kilka lat temu |
"Ofiary" Eurolevante w Europa League kilka lat temu |
Bar Avenida |
Wynik po pierwszej połowie meczu |
Comentarios
Publicar un comentario